Wróćmy jednak do historii, kiedy Hainhäuser składał się z dwóch kolonii, które odłączyły się od Kościelnika. Jedna, większa należała lokacyjnie do Kościelnika Górnego, natomiast folwark, którego budynki wybudowano na opadającym stoku, był częścią majątku Johanna Ferdinanda Prenzela von Felfenstein, ówczesnego właściciela wspomnianej miejscowości. Od 1825 roku posiadłość przejmuje Karl Friedricha Hahn i być może to właśnie jego nazwisko umocowało się w późniejszej nazwie. W posiadłości znajdował się szynk, w którym, jak podaje Rund um Lauban cz. III, przyjemnie się kawę piło i wypoczywało. Pośród gaju stała od czasów wojen niepodległościowych murowana leśniczówka, należąca na przełomie XIX i XX wieku do gospodarza Seidela.
Wróćmy jednak do czasów wcześniejszych. Nazwa Hain (Gaj) ma najpewniej swoje źródło od średniowiecznych Hagin, Hagen – płoty. „Płot” w średniowieczu była to mała ogrodzona posiadłość, którą w ówczesnym prawie spadkowym dziedziczył zawsze młodszy, nieżonaty brat. Starszy – przejmował majątek rodowy. Po ożenku młodszego, zagroda przechodziła w ręce kawalera. Wspomniane znaczenie odnosi się także do zagajnika, lub miejsca z ogrodzeniem z cierniowych krzaków – np. głogu. Do tego miejsca, jak wspomniałem, przynależał sprawujący opiekę nad całością z nadania pana. Folwark przeznaczony do wypasu i schronienia bydła był niemal integralną częścią majątku w Kościelniku.
Zapiski ksiąg sądowniczych i handlowych (Schöppenbuch) z Kościelnika wspominają, że w tym miejscu od kilku pokoleń żyła rodzina leśniczego Hoffmanna. Mieszkali w Hoyn - taką nazwę nosiła na początku XIX wieku Janówka, pracując wiernie dla kolejnych panów: Ernsta Gottlieba Glafey zu Kirchberg i jego córki, a następnie Karla Friedricha Hahna. Z kolei dr Knothe i W.Böttischer w swojej publikacji o górnołużyckich rodach szlacheckich wspominają o mizantropicznym szlachcicu z Kościelnika Górnego, który miał uciec w starokawalerski byt właśnie do Hainhäuser. Wspomniane wcześniej księgi jednak tego nie potwierdzają.
W Schöppenbuch z Kościelnika Górnego, przy dacie 1729, znajduje się zapisek dotyczący terenu dzisiejszej Janówki. Od Kościelnika Górnego, wzdłuż rowu i strumyka, wiodła droga do Janówki. Pod wspomnianą datą znajduje się zapis o kupnie przez Hansa Dresslerna nowo wybudowanego domu przy strumyku, za owczarnią, za kwotę 110 ówczesnych marek niemieckich. Można z dużą dozą pewności przyjąć, że w miejscu tego ostatniego obiektu została wybudowana serownia, która istniała jeszcze na początku XX wieku.
Pod datą 28 grudnia 1721 (wcześniejsze zapiski nie zachowały się) zapisano, iż za zgodą panów Christopha Gottloba von Gersdorfa i Christopha Ernsta von Gersdorfa Hans Wünsch pozostawił w zapisie bratu ogród (czyt. gospodarstwo) leżący w Hoyn pomiędzy ogrodem G.Trauttmanna, pańskim folwarkiem i gruntami kościelnymi z rocznym czynszem 48 srebrnych groszy, a także rocznymi powinnościami pańskimi do odrobienia – 1 dzień na polowanie, dzień na wyrąb lasu, dzień na sianokosy, sztuką sukna lnianego i 2 sztuk nici. Wspomina się też o dziesięcinie biskupiej czyli należności dla lokalnego proboszcza. Pod dokumentem podpisali się Christoph Haschken - urzędujący sędzia, Christoph Weinert i przysięgły Heinrich Treunern. Zapisu dokonał bakałarz Gotfryd Schmit.
O należnościach kościelnych na tym terenie dowiadujemy się z inwentarza kościoła w Uniegoszczy z roku 1795, w którym proboszcz Thierse zapisał, że w Kościelnikach chłopi przynosili dziesięcinę na plebanię w określonym dniu, ogłoszonym wcześniej przez proboszcza. W Bożkowicach (Janówka też należała do parafii w Uniegoszczy) i Baworowie świadczenie to chłopi zanosili do domu sołtysa w pierwszy czwartek po kiermaszu odpustowym. Wówczas ksiądz wynagradzał ich 15 groszami „na przepicie”. Od każdego wielkiego wozu duchowny płacił 2 srebrne grosze (Trincgeld), natomiast gdy pobierał ją w pieniądzu musiał dać chłopom pół talara na przepicie. Z kolei sołtys w dniu poboru zobligowany był gościć księdza „kawałkiem wołowiny”.
W księgach kościelnickich znajduje się też zapis z 17 października 1724 roku o spadkowym przeniesieniu praw własności do domu po zmarłym Hansie Wünsch na rzecz brata Christopha. Żona zmarłego wraz z prawem do zamieszkania otrzymała 20 talarów, z czego 5 wydała na koszty pogrzebu – ksiądz był drogi! Z kolei pod datą 11 listopada 1729 roku zapisano, że za zgodą miłościwych panów ogrodnik Christoph Thiem z Hoym pozostawił testamentem bratu Heinrichowi „ziemię aż do drogi”.
Wspomniane dokumenty dają wyobrażenie o zasadach przenoszenia praw własności, co odbywało się za przyzwoleniem ówczesnej władzy, z urzędowym zapisem na kształt testamentu, z uwzględnieniem należności pańskich i kościelnych. Znamy też opłaty za wykonane czynności. Przykładem jest ogrodnik Thiem, który za zapisanie bratu ziemi w spadku zapłacił 40 marek i jednocześnie został zobligowany do pozostawienia wdowie po bracie izby z oknem.
W XIX wieku w dzisiejszej Janówce znajdowało się 5-7 domów. W 1840 roku osada należała do właścicielskiej wspólnoty ekonomicznej w Kościelniku Górnym, którą tworzyli: ekonom Opitz, karczmarz Müller, Kretschmer i sołtys sądowy Streit z Radogoszczy. Janówkę na przestrzeni ostatnich 200 lat cechowały spore procentowe wahnięcia liczby mieszkańców wynikające z małej ilości domostw. Spis z 1978 roku podaje 7 zagród bez zaplecza handlowego. Za czasów niemieckich, do końca ostatniej wojny, w osadzie znajdował się szynk, którego widok wraz z ogródkiem piwnym przedstawiam na załączonej pocztówce z 1932 roku.
Nie jest łatwo pisać o historii osady liczącej kilka domostw, leżącej na uboczu i nie będącej siedzibą szlachecką. Jednak z chęci przedstawiania w miarę całościowej historii lokalnej nie mogłem pominąć tego miejsca, choć z racji lokalizacji nie zapisało się historycznie. Pozdrawiam ciepło.
Z dnia: 2010-05-12, Przypisany do: Nr 9(392)