Bolesław Woronowicz mieszka w Lubaniu. Przed laty pracował w wojsku. Teraz jednak jest już na zasłużonej emeryturze. Nie oznacza to jednak, że przyszedł czas na siedzenie i odpoczywanie w domowych pieleszach. Zawsze interesowała go historia i podróże, a na emeryturze odnalazł w sobie pasję odkrywcy. Postanowił więc poznać region na dwóch kółkach, co stało się źródłem ciekawych obserwacji i znalezisk, o których warto wspomnieć i je przybliżyć. Pan Bolesław jeszcze w okresie pracy zawodowej dużo czytał o krzyżach pokutnych, które są szczególnym wyróżnikiem i pozostałością po epoce średniowiecza. Kiedy więc w końcu się na nie natknął podczas swych rowerowych wypraw, to z satysfakcją je fotografował, by uwiecznić swe odkrycie. Na krzyże pokutne natknął się w Nawojowie Łużyckim i Gościszowie. Dziś jednak mało kto wie, skąd się one wzięły i dlaczego je stawiano. Krzyże pokutne są różnej wielkości - mają od kilkudziesięciu centymetrów do ponad dwóch metrów. Z granitu i piaskowca bywają ulokowane na przykościelnych cmentarzach, na skraju wiosek, czy przy rozstajach dróg – jak te napotkane przez Bolesława Woronowicza. Czasem z wyrytym narzędziem zbrodni, które niosą ze sobą informacje o popełnionym niegdyś morderstwie. To tak naprawdę pomniki średniowiecznego prawa karnego, ale też i wyraz spóźnionej skruchy, czy po prostu próby odpokutowania za grzechy. Każdy z nich ma pewną historię – mroczną tajemnicę, której ongiś miały pozostać znakami ku przestrodze. Dziś często zapomniane i zarośnięte. Tylko te nieliczne zadbane i zauważone przez lokalną społeczność pokazują, że za krew bliźniego niechybnie przyjdzie zapłacić.
Pewną analogię do średniowiecznej tradycji dostrzec można i dzisiaj w naszych drewnianych małych krzyżach, umieszczanych w miejscu wypadków drogowych, przy których w okresie listopadowej zadumy najbliżsi ofiar stawiają kwiaty i zapalają znicze. To także znak przestrogi dla wszystkich, którym tak bardzo się śpieszy...
Trwając w przededniu zaduszkowej zadumy te pokutne krzyże wołają o pamięć. Bardziej jednak o pamięć o ofiarach barbarzyńskich mordów, których są znakiem, niż o sprawcach tych zapomnianych wydarzeń. Zatem czasem idąc leśną ścieżyną lub zdążając na nasze nekropolie westchnijmy za tymi, których pozbawiono życia i za tymi, którzy odeszli wraz z upływem czasu. Nasza ziemia wciąż kryje pamiątki dawnych czasów, które trzeba z pasją odkrywać i dbać o pamięć o nich, gdzie krzyżuje się nasza codzienność z tajemnicą przeszłości, zapraszającą nas do pochylenia się nad nią.
Z dnia: 2010-10-19, Przypisany do: Nr 20(403)