Powinny być, jednak nie są. Zrujnowany niegdyś przepiękny zamek teraz służy jako wysypisko śmieci, miejsce libacji alkoholowych i delikatnie mówiąc - niezbyt wybrednych zabaw młodzieży.
Zamek w Gościszowie niedaleko Lubania, którego historia sięga XIV wieku, to jeden z licznych zabytkowych obiektów Dolnego Śląska, który został częściowo zniszczony podczas działań wojennych. Mógł zostać wyremontowany, jednak po roku 1945 ludzka bezmyślność, niefrasobliwość i wieczna „niemożność” urzędów, a wreszcie niedoskonałość prawa, doprowadziły do jego całkowitej ruiny. Teraz o zachowanie tego co zostało toczy bój Arkadiusz Gutka ze stowarzyszenia ,,Monitoring”. Walczy od kilku lat wspólnie z kolegami. Ślą pisma z prośbami o zabezpieczenie, listy, petycje, raporty pokontrolne. Nic jednak z tego nie wynika, bowiem zamek ma właściciela. A właściwie miał, bo ten od lat nie żyje, a jego rodzina wydaje się być niezainteresowana losami posiadłości. Urzędnicy wszelkiego szczebla umywają ręce bo to prywatna własność, więc nic im do tego.
- Mieszkam tu od 1947 roku, wtedy w komnatach wisiały jeszcze żyrandole, a niezniszczonej w czasie wojny części zamku mieszkali jeszcze jacyś Niemcy. Teraz to jedna wielka ruina – opowiada Zbigniew Szulc, mieszkaniec przyległego do zamku niewielkiego folwarku.
Istotnie. Oranżeria zamieniła się w zwykłą stodołę, fontanna, czy rzeźby zostały zniszczone, a przed fasadą pałacu wybudowano dom mieszkalny. Po 2000 roku nastąpiła wielka grabież tego co pozostało.
- Zniknęły balustrady, bogato zdobiony portal, resztki rzeźb i wiele innych detali. Zamek tonie w śmieciach, jest regularnie dewastowany i rozkradany, stał się miejscem spotkań miejscowych pijaków. Już niedługo runą mury rozsadzane przez samosiejki lub zostaną rozebrane jak parkowe pawilony, czy niektóre budynki gospodarcze. A jeszcze w latach 80 istniały plany odbudowy, które w zasadzie pozostają aktualne. Więc uważam, że jeszcze jest co ratować - mówi Arkadiusz Gutka.
Jeszcze w marcu członkowie stowarzyszenia przeprowadzili kolejną kontrolę stanu zachowania zabytku. Okazało się, że ruiny zamku w dalszym ciągu nie są należycie zabezpieczone i bezustannie narażone na dewastację.
- Zamek jest nadal rozkradany z pozostałych w nim detali architektonicznych, czy nawet materiałów budowlanych w postaci regularnych ciosów kamiennych. Ujawniliśmy również wykute i rozbite, w wyniku upadku z dużej wysokości, renesansowe detale architektoniczne, które zapewne w ten sposób przygotowane zostały do wywozu. Ponadto stwierdziliśmy kradzież kamiennych fragmentów balustrad oraz płyt z mostów zamkowych - kontynuuje Arkadiusz Gutka.
Dzięki determinacji stowarzyszenia ten stan rzeczy może ulec zmianie. Pod koniec kwietnia w ruinach „Zamku na Wodzie” odbyło się spotkanie mieszkańców, straży miejskiej z Nowogrodźca, policji, OSP i Rady Sołeckiej z przedstawicielami „Monitoringu”. Okazało się, że dla chcącego nic trudnego. Sołtys Zenon Szynka zobowiązał się, że wraz z Radą zabezpieczy najcenniejsze detale architektoniczne. Stowarzyszenie wykona pełną dokumentację fotograficzno – techniczną ruin. Zostaną również wycięte drzewa samosiejki, a całość uprzątnięta. Policja i straż miejska będą również, w miarę możliwości, doglądać tego miejsca.
- Widać że tym ludziom zależy, aby zabytek jakoś wkomponował się w tę śląską wieś. Myślę, że wspólnymi siłami jesteśmy w stanie uratować to co zostało z zamku – przekonuje Arkadiusz Gutka.
Ale chce także złożyć zażalenie na urzędników, którzy na spotkanie nie przybyli.
- Należy w tym miejscu dodać, że zaproszone osoby, pełniące ważne funkcje publiczne, nie zostały zwolnione z zapisów przestrzegania ustawy zasadniczej, zatem mają obowiązek zgodnie z art. 5 Konstytucji RP strzec dziedzictwa narodowego. Dlatego też, Stowarzyszenie „Monitoring” postanowiło skierować skargi na bezczynność urzędników państwowych, w związku z brakiem odpowiedzi na pisma, które dotyczyły propozycji spotkania w sprawie ratowania niezwykle cennego zamku we wsi Gościszów – mówi Arkadiusz Gutka.
Z dnia: 2011-05-11, Przypisany do: Nr 9(416)