Czy Niemcy są nierozsądni?
Mimo tego, że Niemcy wiodą prym w dziedzinie wykorzystania wiatru, do dziś nie udało się turbinami wiatrowymi zastąpić ani jednej elektrowni węglowej lub atomowej. W oparciu o ten fakt minister gospodarki Niemiec Philipp Roessler 16 listopada 2011 roku stwierdził, że w miejsce siłowni atomowych do 2103 roku powstaną elektrownie na węgiel i gaz o mocy 10 GW, ale w 2022 roku już będą musieli zbilansować potrzeby energetyczne swojego kraju prawdopodobnie kupując prąd od Rosjan. Jest tylko jeden problem północne Niemcy są bardzo obciążone prądem z wiatraków i będzie problem z przyjęciem zakupionego prądu. Nigdzie w wywiadzie nie ma mowy o pokryciu brakującej mocy z elektrowni wiatrowych. Te wszystkie słowa o zastąpieniu siłowni jądrowych odnawialnymi źródłami energii służą tylko przypodobaniu się wyborcom. Pojemność energetyczna wiatru jest stosunkowo niska. Nowoczesne turbiny wiatrowe z rotorem o powierzchni stadionu piłkarskiego, wytwarzają zaledwie znikome ilości prądu generowanego przez konwencjonalne elektrownie. Negatywne efekty tej technologii są ukrywane, wiedza naukowa jest negowana, wyśmiewana i spychana na dalszy plan a wszelka krytyka objęta jest swoistym tabu. Tylko niewielu ludzi ma ochotę iść pod prąd i przeciwstawić się tym politycznym trendom. Spadająca wartość nieruchomości odzwierciedla zauważalne pogorszenie standardów życia. Coraz więcej osób opisuje swoje życie jako koszmar, kiedy są wystawieni na akustyczne i optyczne działania farm wiatrowych.
Od 1 stycznia 2012 roku Dania wprowadza przepis, który mówi, że dźwięki niskiej częstotliwości na progu domu nie mogą być wyższe niż 20 dB (informacja z Centrum Testów w Osterild w Dani). U nas nie ma takich uregulowań.
Gdzie płyną nasze pieniądze?
Dla inwestorów zagranicznych jakimi są na naszym rynku Portugalczycy, Hiszpanie, Niemcy i inne nacje to jest najlepszy interes w Europie. Robią u nas wspaniałe interesy na produkcji prądu z wiatru a jak te interesy nie będą już takie wspaniałe ze względu na konkurencję to Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej przy pomocy skutecznego lobbingu zmieni tak przepisy prawa, że będą one dalej wspaniałe. Jest też porażająca informacja, że 1/3 przychodów firm produkujących prąd z wiatru jest za ten prąd, a 2/3 za sprzedaż tzw. zielonych certyfikatów – czyli niczego, czegoś stworzonego przez decyzje polityczne i całkowicie oderwane od realiów ekonomicznych (informacja z dziennika „Uważam Rze” nr 42/2011). Do tego dochodzą czasowe preferencje w zakresie opłat przyłączeniowych, zwolnienie z podatku akcyzowego, możliwość uzyskania dotacji ze środków wspólnotowych oraz krajowych. To jest patologia. To jest prosto wyjęte z filmu Stanisława Barei „Miś” o najlepszych interesach z inwestycji słomianych. Nam serwuje się podwyżki podatków i opłat za energię a inwestorom zagranicznym stwarza się warunki do robienia świetnych interesów, które my finansujemy – uważam, że to jest chore. Rynek certyfikatów, czyli świadectw pochodzenia jest protezą rynku realnego i przyczynia się do psucia wolnej konkurencji. Niedawno okazało się, że produkcja biopaliw jest „be” nie ekologiczna i ten przemysł umiera. A co będzie jak okaże się, że produkcja prądu z wiatru to jeszcze większe „be” – zostaniemy z tymi pomnikami głupoty (wysokość do 190 m) między domami, bo nikt tego nie rozbierze. Ludzie zajmujący się wytwarzaniem energii wiatrowej w wywiadach z dziennikarzami mówią oficjalnie o świetnych interesach z produkcji „zielonych certyfikatów”. Czują się bezkarni w wyciąganiu od nas pieniędzy i robiących z nas białych niewolników. Czy któryś z wójtów zastanawiał się co będzie jak zakończy się eksploatacja (Fot.2) turbin wiatrowych – kto to zutylizuje i za czyje pieniądze. Nie jest to prawnie uregulowane w żaden sposób, firmy eksploatujące farmy wiatrowe nie płacą pieniędzy na żaden fundusz utylizacji zużytych turbin i rekultywacji terenów po farmach. Proszę sprawdzić czy ktoś analizował skutki finansowe jakie trzeba będzie ponieść przy likwidacji np. 60 turbin wiatrowych, pod których fundamenty zajmują 3 hektary zbrojonego betonu stalą, grubego na minimum 1 metr. Idę o zakład, że spadnie to na gminy, na których znajdują się te urządzenia, ale będzie to za 20-25 lat i ten kto podejmował decyzję o lokalizacji nie będzie już podejmował decyzji o jej likwidacji. Nasi włodarze gmin zapominają, że ich decyzje mają skutek na wiele lat a nie tylko na okres ich kadencji. Dlatego namawiam mieszkańców Platerówki żeby poszli na referendum i nie wyrazili zgody na budowę farmy na ich terenie. Uczestnictwo w procedurach demokratycznych jest obowiązkiem każdego mieszkańca bo decydujemy o swoim życiu i życiu następnych pokoleń.
Co z podatkami dla gminy?
Gminy są mamione stałymi dochodami z podatków od nieruchomości za elektrownie wiatrowe, ale czy ktoś przeprowadził rzetelną analizę finansową? Podatki lokalne są opłacane na podstawie deklaracji podatkowych składanych przez właścicieli urządzeń. Deklarują oni wartość podstawy opodatkowania, która podlega zmianie ze względu na amortyzację urządzenia i spadek wartości. Na pewno włodarze gmin wiedzą co to jest tzw. „janosikowe” – przypominam, że jest to subwencja wyrównawcza, którą wnoszą najbogatsze jednostki samorządu terytorialnego na rzecz biedniejszych, w imię solidaryzmu społecznego. W odniesieniu do gmin są to podmioty, których dochody z podatków w przeliczeniu na jednego mieszkańca przekroczą 150 proc. średniej krajowej (w 2010 roku była to kwota 1.816,00 zł). Czy w urzędach przeprowadzono taką symulację? Może to skończyć się tym, że gmina nie otrzyma już subwencji, a będzie musiała wręcz wpłacać pieniądze do budżetu państwa, których nie można rozłożyć na raty ani prolongować na następny okres. Kto skorzysta na elektrowniach wiatrowych? - Gmina pobierająca podatek od nieruchomości, rolnicy, którzy wydzierżawiają pole pod siłownie (mogą dostać ok. 20 tys. zł za turbinę), firma projektująca inwestycję, wykonawca farmy i inwestor na produkcji tzw. „zielonych certyfikatów”, bo przecież nie prądu (patrz struktura przychodów 2/3 certyfikaty, 1/3 prąd). Kto straci na elektrowniach wiatrowych? – Okoliczni mieszkańcy, pogorszy im się jakość życia, spadną ceny nieruchomości, gmina która w wyniku tej inwestycji nie zmniejszy bezrobocia na swoim terenie, bo farmy nie generują miejsc pracy dla okolicznych mieszkańców .
Proszę nasze zdanie potraktować jako ostrzeżenie w związku z bezkrytyczną promocją technologii wiatrowej, która w długim czasie przyniesie negatywne skutki w sferze naszej sytuacji ekonomicznej jak również wpłynie na relacje pomiędzy człowiekiem a środowiskiem. Chcemy działań głęboko przemyślanych i wpływających pozytywnie na nasze życie.
Andrzej Czujkowski i Mirosław Telega
Z dnia: 2011-12-07, Przypisany do: Nr 23(430)