- 19 czerwca około godz. 20.00 spacerowałam z psem na podwórku posesji, którą zamieszkuję – opowiada pani Danuta. - Nagle zostałam zaatakowana przez psa sąsiada rasy amstaff, który rzucił się na mnie od tyłu i przewrócił mnie na ziemię. Następnie zaatakował mojego psa. Rozwścieczony gryzł i szarpał. Usiłowałam się bronić, ale to go jeszcze bardziej rozjuszało. Na wołanie o pomoc zareagował mąż, który wyskoczył przez okno (mieszkamy na parterze) i usiłował odciągnąć agresywne zwierzę. Chwilę trwało zanim interwencja męża poskutkowała i amstaff uciekł na swoje podwórko. W czasie ataku krzyczałam do sąsiada, żeby pomógł i zabrał swojego psa, ale ten nie zareagował. Razem z mężem wsiedliśmy szybko do samochodu szukając pomocy medycznej dla nas i naszego psa. Psa operował dr Skorodecki, a nas zabrało pogotowie na izbę przyjęć lubańskiego szpitala. Tam zszyto mi rany i założono opatrunki. Otrzymałam zaświadczenie od lekarza, że moje obrażenia wymagają leczenia powyżej 7 dni. Jednocześnie lekarz pouczył mnie o obowiązku zgłoszenia zdarzenia na policję. Około godz. 12.00 w nocy usiłowałam przekazać zgłoszenie dyżurnemu policji Komendy Powiatowej Policji w Lubaniu, ale ten odmówił przyjęcia zgłoszenia. Twierdził, że przysługuje mi jedynie droga cywilna. Ponadto stwierdził, że psy rasy amstaff tak mają i nie doszłoby do zaatakowania mnie gdybym nie stanęła w obronie swojego psa – kontynuuje rozżalona kobieta. - Jestem obecnie na zwolnieniu lekarskim, cała obolała i pozostawiona sama sobie. Ponoszę koszty leczenia siebie, swojego psa i męża, który jest bardzo poturbowany. Nikt nawet mnie nie przeprosił, nie pomógł i nie zainteresował się moim losem. Policja, która powinna nieść pomoc i zapewnić poczucie bezpieczeństwa pozbawiła mnie prawa do dochodzenia sprawiedliwości i poczucia niebezpieczeństwa bo nie wiem, czy pies ponownie nie zaatakuje i nie wiem kto będzie kolejną ofiarą. A może moja wnuczka?
Sytuacja przedstawiona przez pokrzywdzoną wygląda dramatycznie, tym bardzie czuje się ona rozżalona, że tam gdzie szukała natychmiast pomocy, odmówiono jej udzielenia.
- W tej sprawie prowadzone jest postępowanie przygotowawcze w kierunku art. 160 § 1 kodeksu karnego - narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego celem jest wszechstronne wyjaśnienie okoliczności związanych ze zdarzeniem – mówi oficer prasowy KPP w Lubaniu podkom. Anna Włoszczyk. -Jednocześnie komendant Powiatowy Policji w Lubaniu polecił wszcząć postępowanie wyjaśniające w związku z tą sprawą, w celu ustalenie, czy ze strony funkcjonariuszy lubańskiej policji nie doszło do naruszenia procedur służbowych.
***
Śledząc losy tego zdarzenia dowiedzieliśmy się, że ostatecznie z interwencją na miejsce przybyła straż miejska, która na właściciela nałożyła mandat i nakazała dostarczenie dokumentów świadczących o szczepieniach psa. Dni mijają a właściciel lekceważąc sobie polecenie strażników i fakt, że pogryzionych czeka seria bolesnych zastrzyków, zaświadczenia o szczepieniach nie dostarcza.
Trzeba dodać, że nie jest to pierwszy przypadek, kiedy tenże amstaff wykazuje się agresją. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że nie raz już znaleźli się w podobnych, może nie aż tak dramatycznych, okolicznościach a skargi do właściciela nie odnoszą żadnego skutku.
Z dnia: 2012-07-04, Przypisany do: Nr 13(444)