Zmarła była obywatelką Niemiec. W Lubaniu zamieszkała jakiś czas temu powodowana prawdopodobnie uczuciem. Miała 65 lat. Organizatorem pogrzebu był Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Lubaniu. On też pokrył wszystkie koszty związane z pochówkiem ale też z przechowywaniem ciała w prosektorium. A wyniosły one niemało ponieważ kobieta zmarła 23 grudnia a o sprawie MOPS dowiedział się dopiero na początku tego roku. Faktura z prosektorium opiewała na około 3 tys. zł.
- W myśl ustawy na nas spada obowiązek zorganizowania pochówku osoby i pokrycia kosztów z nim związanych, jeśli nikt nie chce tego zrobić, tak jak było w przypadku tej pani – mówi dyrektor MOPS w Lubaniu Beata Jurak. – Ona bowiem też stanowi, że jeżeli osoba zmarła w danej gminie, to ta jednostka jest zobowiązana do jej pochowania.
Zmarła była Niemką, która od jakiegoś czasu mieszkała z lubanianinem w konkubinacie. Kiedy umarła partner jej zawiadomił firmę pogrzebową, żeby zabrała ją do prosektorium. I tak się stało. Ponieważ jednak nikt nie zajął się pogrzebem ciało leżało tam aż do stycznia br.
- Na początku stycznia pojawił się u nas mężczyzna, który poskarżył się, że policja nic nie robi w sprawie pochówku jego partnerki a on sam nie umie sobie z tym poradzić - kontynuuje dyrektor. – Pomogliśmy mu napisać pismo, w efekcie którego policja ustaliła, że członkowie rodziny zamieszkujący na terenie Niemiec nie chcą się zająć pogrzebem. Strona polska zwróciła się również do ambasady niemieckiej, która odpowiedziała, że nawiązała kontakt z córkami tej pani i one podtrzymują swoją odmowną decyzję w sprawie pochówku. W związku z tym, zgodnie z ustawą, my to zrobiliśmy. W tej chwili jesteśmy na etapie ustalania przepisów o koordynacji międzynarodowej w takich przypadkach i będziemy próbowali uzyskać pieniądze od rządu Niemiec. Jeśli chodzi o obywateli Polski sprawa jest prostsza, bo dochodzimy zwrotu kosztów poniesionego pogrzebu z ZUS-u, zazwyczaj je dostajemy, albo od innej gminy w przypadku gdy zmarły był jej mieszkańcem. Obecnie nawet prowadzimy takie postępowanie. Pochowaliśmy w grudniu pana, który nie miał żadnej rodziny i w tej chwili czekamy na stanowisko ZUS-u, które prawdopodobnie będzie pozytywne, w związku z czym dostaniemy zwrot poniesionych kosztów. Takich pogrzebów mamy trzy - cztery w roku. Ale międzynarodowy, jak w tym przypadku, to jest pierwszy.
Pochówek był smutny, bez ceremonii pogrzebowej w kaplicy i bez księdza.
- Nie byliśmy w stanie ustalić wyznania tej osoby - mówi Beata Jurak. – W związku z tym nie wiedzieliśmy w jakim obrządku ją pochować. Stąd też pogrzeb wyglądał tak, a nie inaczej.
Takie bywają ludzkie losy. Pomimo wielu życiowych zmagań, starań na koniec pozostajemy zupełnie sami.
Z dnia: 2013-02-07, Przypisany do: Nr 3(458)