Od pewnego czasu głośno mówi się o zamiarze likwidacji punktu obsługi lubańskiej gazowni. Z zasięgniętych informacji wynika, że do końca jeszcze nie podjęto takiej decyzji jednocześnie tłumacząc, że wszystkich czynności będzie można dokonać w oddalonym o 40 km Bolesławcu. Na jak długo? Takiej odpowiedzi nie można otrzymać. Widać dni bolesławieckiego biura też są policzone. Skąd taki drastyczny pomysł? Jak naprawdę zapatruje się społeczność Lubania i okolicznych miejscowości na ten bezsensowny zamiar. Postanowiliśmy o to zapytać mieszkańców naszego grodu. Z przeprowadzonego sondażu zwłaszcza wśród starszej części społeczeństwa można było zauważyć przerażenie. Na podawane propozycje usługi przez internet lub za pomocą infolinii otrzymaliśmy bardzo podobne odpowiedzi, w których występowało oburzenie i zatroskanie o dalszą przyszłość „przyjaznego państwa”. Na przykład pan Zbigniew Duchaciuk stwierdził, że kiedy uda się do tutejszego biura zawsze zastaje tam wielu petentów załatwiających swoje gazowe sprawy.
- Zadzwoniłem kiedyś na tę ich infolinię. Po długim oczekiwaniu mogłem przedstawić swój problem. Jednak i tak na końcu otrzymałem odpowiedź, abym się zgłosił do biura obsługi klienta w celu sfinalizowania sprawy Internetu nie posiadam i nie chcę go mieć. To jest żałosne co się dzieje w tym kraju – mówi zapytany mężczyzna.
Kolejną a zarazem jedną z wielu negatywnych opinii wysłuchaliśmy od pani Krystyny Jarugowskiej, która twierdzi, że spraw dotyczących finansów domowych nie załatwia się przez telefon czy komputer. Bezpośrednia rozmowa z przedstawicielem firmy jest najlepszą formą zadowolenia odbiorcy.
Jak można wywnioskować z wypowiedzi społeczeństwa szykuje się nam kolejny bałagan w spółce skarbu państwa. Podsumowując. Gdzie się podziało wyborcze hasło obecnie rządzących – „aby żyło się lepiej”. Tym optymistycznym akcentem czekamy na kolejne wybory parlamentarne, czyli do Sejmu i Senatu.
Z dnia: 2013-06-08, Przypisany do: Nr 11(466)