To jest ważne
Mamy jeszcze kanikułę, tzw. sezon ogórkowy i w zasadzie czas co najwyżej na jakieś takie „letnie” tematy, tymczasem z rządzenie losu sprawiło, że trafiła się nam sprawa „ciężkiego kalibru” , nad którą pospołu choć przez chwilę powinniśmy się pochylić. W czym rzecz? Na początku lata także nasze gminy otrzymały od marszałka województwa do zaopiniowania projekt nowego planu zagospodarowania przestrzennego Dolnego Śląska i to w perspektywie do 2020 roku. Co istotne, w tym dokumencie znalazły się arcyważne dla nas propozycje z zakresu drogownictwa. W przypadku realizacji będą one decydować nie tylko o rozwoju komunikacji na naszym terenie, ale również o integracji tych ziem z całym makroregionem i po prostu o ich przyszłości. Projekty te dogłębnie przeanalizowaliśmy na łamach 14 numeru ZL i wszystkich zainteresowanych konkretami tam odsyłamy. Tu skupy się na trzech proponowanych przez planistów wojewódzkich zadaniach: obwodnicach Biedrzychowic i Lubania oraz trasie Via Montana, czyli jakimś substytucie tzw. Drogi Sudeckiej. Pierwsze wymienione przedsięwzięcie nie budzi chyba żadnych wątpliwości. Obwodnica Biedrzychowic w ciągu drogi krajowej K-30 jest potrzebna jak mało gdzie, walczą o nią z determinacją mieszkańcy i sami kierowcy, należy zatem sobie życzyć aby na jej wykonanie znalazły się jak najszybciej środki. Obwodnica Lubania. Zaproponowany rozmach zaskoczył chyba wszystkich. Do tej pory sporo mówiło się tylko o obwodnicy zachodniej za Osiedlem Piastów i wiemy jakie mieliśmy problemy z jej planowaniem i finansowaniem, tymczasem teraz mamy do czynienia z niezwykle śmiałym i wręcz futurystycznym ruchem. Obwodnica południowa – przypomnijmy - ma mieć 9 km długości, a jej przebieg planowany jest od Pisarzowic za Osiedlem Piastów, dalej przekraczałaby ul. Zawidowską, rzekę Siekierkę, poligony, ul. Leśną, tory kolejowe, Kwisę i wpinała się przed Jałowcem w drogę krajową w kierunku Jeleniej Góry. W pierwszym odruchu wielu indagowanych w tej sprawie mieszkańców Lubania z niedowierzaniem przyjęło takie rozwiązanie ale, po chwili zastanowienia, zaakceptowałoby je. Widać, że taka inwestycja połechtałaby naszą lokalną dumę i odpowiadałaby tutejszym ambicjom. Po prostu chciałoby się coś takiego mieć! Niemniej jednak niemal natychmiast przychodzi otrzeźwienie i uświadomienie sobie skali wyzwania, ogromu robót inżynieryjnych czy kosmicznych jak na nasze realia nakładów finansowych. Targani wspomnianymi faktami i emocjami na ogół widzimy korzyści społeczne i gospodarcze z takiego przedsięwzięcia- drożna komunikacja, nowe tereny inwestycyjne, prestiż dla miasta, ale równolegle dostrzegamy problemy natury ekologicznej, sentymentalnej i – powiedzmy - zdroworozsądkowej.
W uproszczeniu pierwsze z nich związane są głównie z unikalną przyrodą poligonów i Wielkiego Lasu Lubańskiego, drugie z groźbą zburzenia urokliwości i kameralności tej części miasta i samej Kamiennej Góry, zaś trzecie z przekonaniami o zwykłej zbędności takiej inwestycji i takich wydatków.
– Czy musimy w to brnąć kiedy w zupełności wystarczyłaby nam planowana obwodnica zachodnia –
zauważył jeden z rozmówców. –Jadąc od południa przy dojeździe do trasy zgorzeleckiej koło Pisarzowic mielibyśmy swobodę przejazdu w każdym kierunku - zachodnim, w stronę A-4, czy Jeleniej Góry. W sumie opinie od Sasa do Lasa. Widać, że z tym problemem musimy się jeszcze trochę oswoić, no i go po prostu przetrawić. W tych rozważaniach „za” czy „przeciw” powinniśmy uwzględnić przynajmniej jeszcze jeden argument. Mamy chyba po raz ostatni szansę na takie szaleństwo: po pierwsze, nie będzie już w przyszłości w perspektywie budżetowej UE takich środków na infrastrukturę jakie są teraz, a po drugie, nie wiadomo kiedy znowu trafi się zarząd województwa, który tak jak obecny będzie widział nasze potrzeby. Jak coś takiego dostrzega i planuje, to nie trzeba marudzić tylko brać. I na koniec trzecia sprawa: Via Montana. Ma ona prowadzić od Bogatyni przez Sulików, Platerówkę, Przylasek, Leśną, Świecie do Świeradowa-Zdroju i dalej. Trasa ta wydaje się również niezbędna jak obwodnica Biedrzychowic i jest w tej chwili chyba jedyną szansą na ożywienie naszych terenów stricte przygranicznych, jak wiemy wykluczonych komunikacyjnie i zaniedbanych cywilizacyjnie. O tę inwestycję powinniśmy zabiegać z całych sił, bo to ewentualnie „taka droga życia” dla powiatu i całego subregionu. Nie da się ukryć, że pochylając się nad tymi trzema zadaniami w gruncie rzeczy prowadzimy debatę nad przyszłością tych ziem i ich miejscem na mapie Dolnego Śląska.