Powiat lubański, w tym tereny dawnej Olszyny, podobnie jak okręg bolesławiecki, leżały i leżą na rozległych trzeciorzędowych złożach kaolinu. W Bolesławcu i bezpośredniej okolicy rozwinął się przemysł garncarski, co uwarunkowane było doskonałą jakościowo gliną. W powiecie lubańskim złoża były uboższe i niejednokrotnie gorszej jakości, co nie przeszkadzało jednak w rozwoju licznych cegielni i kaflarni.
Początkowo w Olszynie rozwinęło się garncarstwo. Wyroby miały czerwonawe zabarwienie od buraczkowej gliny. Stan ten trwał do II połowy XIX wieku, a pozostałością po dawnym rzemiośle były rozległe doły i stawy, których część dotrwała do dnia dzisiejszego.
Tworzenie się olszyńskich zakładów wykorzystujących miejscowe pokłady gliny trwało wiele dziesięcioleci. Jedne powstawały, inne upadały. Odbywało się to w rytm koniunktury gospodarczej w Niemczech. Z sześciu zakładów w 1900 roku do końca II wojny światowej przetrwały tylko dwa. Upadła cegielnia E. Gruhna, położona na terenie dóbr należących do Nostitzów. Zlikwidowano przedsiębiorstw leżące na ziemi Bormanna, zakład Köhlera oraz Ringofen-Ziegelei Hilbiga przy dworcu kolejowym. Nie można nie wspomnieć o cegielni obok młyna w Olszynie Dolnej, która została zamknięta jeszcze przed 1900 rokiem. Niedługo po tym upadł też zakład Scholza.
Koniec pierwszej wojny światowej zastał w Olszynie trzy funkcjonujące cegielnie: Elektrischen Tonwerke w Olszynie Górnej, Hilbicha przy Gieshübler-Str. (obecnie ul. Marchlewskiego) i Paula Harmutha, ta ostatnia o napędzie parowym. Cegielnia Hilbicha była wówczas największym zakładem. Nota bene, jej cegły posłużyły do budowy największej olszyńskiej budowli - nowego kościoła ewangelickiego. Z tym, że użyte nietypowe w kształcie cegły i wykończenia pochodziły z Laubaner Tonwerke. Niestety produkty Hilbicha z powodu zawartości saletry w glinie posiadały biały nalot wymagający wielokrotnego przemywania. Zaletą tych cegieł był piękny czerwony kolor. Cegielnia ta została zamknięta w 1935 roku z powodu wyczerpania surowca. Od tego momentu dobre jakościowo cegły wytwarzał jedynie zakład Harmutha, położony za torami kolejowymi, obok drogi do Sowiej Chaty. Do największych odbiorców należeli olszyńscy i okoliczni odbiorcy. Cegły odbierali osobiście wozami konnymi, mogli też skorzystać z transportu cegielni (samochód ciężarowy). Tylko 10% produkcji ładowano na wagony kolejowe w celu dalszej ekspedycji. Cegielnia zatrudniała 20 osób i w dobrej kondycji dotrwała do 1945 roku. Jako ciekawostkę podam, że Paul Harmuth na krótko przed wybuchem II wojny światowej odkupił od rodziny Ruscheweyh willę przy dworcu kolejowym i przeprowadził się do niej. Budynek służy do dzisiaj mieszkańcom Olszyny.
Trzecia cegielnia, Elektrischen Tonwerke Edwarda Septutha w Olszynie Górnej produkowała ciemno-szare pustaki o opatentowanym kształcie (Nepos) do wypełniania stropów i ścianek działowych. Była to najbardziej znana w Niemczech olszyńska cegielnia z filią w Legnicy. Jej cegły stropowe chętnie używano do budowy banków, hal produkcyjnych, domów handlowych w Dreźnie, Wrocławiu, Chemnitz, a także w Lubaniu. Olszyńska cegielnia posiadała niemiecki patent na wspomniane pustaki stropowe, które podobnie jak pustaki Ackermanna pozwalały na postawienie wytrzymałego i ciepłego stropu.
W procesie produkcji do wydobywanej nieopodal gliny (obecna glinianka) dodawano zmielony węgiel brunatny i pył węglowy dowożone z bocznicy kolejowej, co w opatentowanym procesie produkcyjnym nadawało pustakom porowatą strukturę i dużą wytrzymałość. Cegielnia zatrudniała 80-100 osób. Wielka pogłębiarka wydobywała glinę nawet z głębokiego miejscami na 15 metrów wyrobiska (zalanego wodą) i ładowała na jeden z 20 wagoników-wywrotek. Od 1937 roku wagoniki ciągnęły dwie małe wąskotorowe lokomotywy. Podobne pracowały w zamkniętym wcześniej kamieniołomie bazaltu. Torowisko przecinało Bormannstrasse (obecnie ul. Mickiewicza). Teren glinianki i cegielni jeszcze przed I wojną światową zakupiła i użytkowała do końca rodzina Septuth. Z czasem zakład ustawicznie rozwijał się i powiększał. Zorganizowano duży plac pozwalający na składowanie do 100.000 cegieł stropowych. Gotowy produkt transportowano własnym samochodem ciężarowym na olszyńską bocznicę kolejową. Codziennie kierowca Hermann Opitz wykonywał około 20 kursów, przewożąc około 15.000 cegieł. Wystarczało to do załadunku dziesięciu wagonów kolejowych. Dodatkowo traktor każdego dnia dowoził z dworca kolejowego dwa wagony węgla sprowadzanego z Hirschfelde koło Zittau.
Dzięki złożom glinki powstały w Olszynie dwa zakłady kaflarskie - Carla Christopha przy Gieshüblerstrsse i Aloisa Chwieralskiego przy Hindenburgstrasse (obecnie ul. Wolności). Ciekawostką jest fakt, że obecną ul. Marchlewskiego, przy której znajdował się zakład Christopha, nazywano ulicą garncarską, gdyż zakład ten wypalał oprócz kafli również inne wyroby, w tym garnki i naczynia gospodarskie. Zresztą oba zakłady zaczynały od garncarstwa. Z czasem wyspecjalizowały się w produkcji kafli do budowy pieców, w tym ozdobnych, oraz cegieł szamotowych do budowy wewnątrzpiecowych ciągów powietrznych. W Majątku Dębowym znajdował się piękny, ornamentowy piec wykonany przez firmę Chwieralskiego. Zakład ten zatrudniał w Olszynie 40-50 pracowników. Alois Chwieralski posiadał również podobną kaflarnię w Giebułtowie. Do drugiego zakładu dojeżdżał samochodem, jednym z pierwszych w Olszynie. Z informacji, której nie potwierdziłem dotychczas był również założycielem miejscowego koła Towarzystwa Motorowego. Okolicznościowy kufel tego Towarzystwa znajduje się w moich zbiorach.
Podsumowując należy podkreślić, iż oprócz produkcji doskonałych mebli Olszyna znana była w Niemczech również z produkcji pustaków stropowych, wykonywanych przez zelektryfikowany zakład w Olszynie Górnej, a lokalni rzemieślnicy skutecznie wykorzystywali pokłady gliny i zapotrzebowanie, zatrudniając 150-200 mieszkańców miejscowości i najbliższej okolicy, i produkując nie tylko na potrzeby własne.
Zbigniew Madurowicz
Z dnia: 2007-10-02, Przypisany do: Nr 19(330)