Opinie, poglądy, komentarze...
Lato to czas wypraw na jagody i na grzyby. Jak zachowywać się w lesie i co robić, by mądrze korzystać z bogactwa przyrody? O to właśnie postanowiliśmy się zapytać tych, którzy temat znają od podszewki.
* Agnieszka Wierzbicka, kierownik Regionalnego Centrum Edukacji Ekologicznej w Lubaniu
- Od późnej wiosny do złotej jesieni przy łaskawej aurze trwają „leśne żniwa”. Grzyby, jagody, poziomki, dzikie maliny i jeżyny to najwspanialsze i darmowe skarby. Czy jednak jest to tylko „samo dobro”? Dla zbieraczy z pewnością tak. Dla innych niekoniecznie. Miłośnik wędrówek i spacerów po lesie zbyt często, niestety, odkrywa ślady czyjegoś grasowania. A to grzyby powywracane, rozgrzebane grzybnie i ściółka. Połamane, poobcinane runo. Podeptane młode uprawy leśne. Zniszczone ogrodzenia ochronne z siatki. Porzucone wiaderka, części ubioru, butelki po alkoholu, butelki plastykowe po napojach i inne niby „papierki”. Zniszczone, zdewastowane urządzenia takie, jak paśniki i lizawki. Zrzucone budki lęgowe dla ptaków. Wyryte na pniach drzew napisy. Nawet zniszczone pułapki feromonowe na szkodniki leśne. Pojazdy zastawiające drogi i zapory na wjazdach do lasu. Temu wszystkiemu towarzyszący radosny wrzask nawoływaczy. Słyszy się też o grillowaniu w lesie. Dla mnie takie zachowanie jest niepojęte. Przecież walczymy o to, żeby lasy nadal były państwowe. Żeby nikt nikogo z nich nie przeganiał. Zbieracze runa leśnego, popularni grzybiarze i zbieracze jagód to bardzo często osoby, które las utrzymuje. To im powinno najbardziej zależeć na tym, żeby lasy były w jak najlepszym stanie. Tymczasem to oni często popełniają wiele z tych grzechów. O ile odpady przy rowach i na skrajach lasów są dowodem beztroskiego zachowania przejezdnych to odpady znajdowane przez służbę leśną w środku lasu są z pewnością efektem działalności grzybiarzy. Oni też ochoczo skracają sobie drogę i przełażą przez siatki chroniące uprawy, chociaż są specjalnie wykonane przejścia tzw. przełazy. Wiele jadalnych grzybów potrzebuje do życia towarzystwa grzybów niejadalnych, a nawet trujących. Zniszczenie jednych nie daje szans życia drugim. Rozgrzebywanie grzybni to też najlepszy sposób na zniszczenie jej, a potem zdziwienie „tyle lat były tu… (tu należy wstawić swój ulubiony grzyb), a teraz nie ma”. Grzybnia to nie jest odrastający perz. Zależnie od gatunku, czasami potrzebuje lat, aby się odrodzić, a czasami zostanie zniszczona na zawsze. I najstraszniejsi „miłośnicy lasu” – siewcy ognia. W lesie nie wolno palić papierosów. Ognisko wolno rozpalić tylko tam, gdzie pozwoli i wskaże leśniczy. W okresie letnim jest w zasadzie stałe pogotowie alarmowe. Wystarczy tydzień bez opadów i las jest suchy. Rozpalanie grilla w lesie czy na terenie około leśnym to dla mnie zwykłe chamstwo i najwyższych lotów bezczelność. Podobnie z zastawianiem wjazdu do lasu przez samochody. Bardzo modne jest teraz puszczanie zapalonych lampionów. Nie wszystkie spalają się w górze. Niektóre spadają jeszcze palące się. Wystarczy wtedy wietrzna pogoda i susza, a z dymem idą nie tylko zboża, trawy, lasy, ale domostwa ludzi. Czy tak trudno jest pomyśleć? Przecież myślenie nie boli. Gwarantuję.
Z dnia: 2014-08-13, Przypisany do: Nr 15(494)