Młody Winkler urodził się w Nowej Wsi Legnickiej jako syn śląskiego rolnika. W szkole dał się poznać jako solidny uczeń, a korepetycje u miejscowego proboszcza polepszyły wyniki nauki. Wprawdzie był najstarszym synem i jemu należała się gospodarka, ojciec postanowił wykorzystać jego zdolności i oddał go do sklepu z artykułami kolonialnymi w Legnicy. Po kilku latach przeniósł się do zakładu tekstylnego w Kamiennej Górze, skąd po pewnym czasie wyjechał do Kassel, gdzie pracował jako komiwojażer w branży tekstylnej. Był to okres, kiedy zapewne myślał już o własnym interesie, o czym świadczyła nauka języka angielskiego i francuskiego. Zaczynał w Berlinie, po czym przeniósł się do Lubania, gdzie w 1907 roku w wynajmowanych pomieszczeniach, zatrudniając czterech pracowników, otworzył sklep z chusteczkami. Wytwarzał je częściowo sam na zapleczu, zaczynając od kilku maszyn do szycia.
Okres I wojny światowej stał się dla niego czasem wielkiej prosperity. Otrzymał wówczas liczne zamówienia od wojska, co pozwoliło mu początkowo na zakup podupadłej tkalni mechanicznej J. Fraenkla. Z czasem do tworzonego imperium dokupił położoną koło koszar tkalnię Salzmanna, bielarnię przy Am Mühlgraben, a następnie tkalnię w Giebułtowie. Imperium sprawnie zarabiało pieniądze i Winklera stać było na zjednywanie sobie polityków i lokalnej społeczności. To za jego pieniądze, po zakończeniu wojny, miasto wykupiło i odrestaurowało "Dom pod okrętem", urządzając w nim muzeum regionalne. 40.000 marek pochodziło z kasy miejskiej, a 100.000 marek przekazał Winkler.
W 1924 roku Gustav Winkler zatrudniał ok. 1700 ludzi w dwóch tkalniach mechanicznych w Lubaniu, tkalni w niedalekim Giebułtowie oraz drukarni i farbiarni indygo w Gryfowie. W szybkim czasie jego zakłady realizowały 62 proc. zapotrzebowania Niemiec, a po wyjściu na rynki zagraniczne dodatkowo równowartość 15 proc. sprzedaży w kraju.
Gustav Winkler cieszył się w Niemczech, a szczególnie w Lubaniu, dużym szacunkiem. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych zgrabnie wykorzystał okres kryzysu ekonomicznego, a kiedy w 1933 roku wybory wygrała partia narodowo-socjalistyczna zastosował mechanizmy tzw. paragrafu aryjskiego przejmując pożydowską firmę Bachert&Co i zakłady Maxa Bredtschneidera. Na podobnych zasadach obłowili się czyści aryjsko: August Teschner, Hoffmann&Böttner, Lassmannowie i kilku pomniejszych. Oczywiście utrzymywał zażyłe stosunki z lokalnymi partyjnymi bonzami, finansując w 1938 roku m.in. siedzibę NSDAP w Lubaniu - tzw. "Brązowy Dom. Był człowiekiem powszechnie szanowanym. Do jego imperium dołączyły zakłady w Plauen, Frankfurcie nad Odrą, Lwówku Śląskim i Biedrzychowicach. Współpracował z "Towarzystwem Cesarza Wilhelma" w badaniach nad poprawą produkcji tekstyliów, pełnił też w nim funkcję senatora w komisji nadzorującej. Do końca wojny w 16 zakładach pracowało ogółem 8700 pracowników.
Kiedy w 1802 roku G. Ihle zakładał w Gryfowie zakłady produkujące bieliznę nikt nie przypuszczał, że ponad 100 lat później trafi ona do imperium lubańskiego przemysłowca. Zakład w międzyczasie zmieniał profil produkcji co wiązało się ze współpracą z lokalną farbiarnią indygo. Od tego momentu produkował drobnicę i fartuchy z niebieskim nadrukiem. W 1917 roku zakład przejmuje Gustav Winkler. Sześć lat później przekazuje kierownictwo swojemu synowi Helmutowi, pod którego kierownictwem zmieniono profil produkcji. Idąc z postępem czasu, obok odzieży roboczej i fartuchów zajęto się również produkcją odzieży turystycznej, sportowej i motocyklowej.
W latach 1930-1931 postawiono nowe hale produkcyjne - był to moment kiedy rozpoczęto produkcję na skalę przemysłową. Równocześnie we współpracy z zakładem IG Farben Ihle wprowadzono nowy proces farbowania, a Greiff-Werke AG Winklera była w tym czasie pierwszą i jedyną firmą stosującą ten złożony i wymagający proces. W 1936 roku odzież sportowa została po raz pierwszy zaprezentowana na targach w Lipsku.
Od 1943 roku, kiedy z powodu alianckich nalotów, produkcja zbrojeniowa musiała szukać innej lokalizacji. Berlińska firma GEMA realizująca ściśle tajny projekt produkcji radarów, za pośrednictwem gauleitera Karla Hanke, a zarazem komisarza obrony Dolnego Śląska, zawarła umowę z Gustavem Winklerem na badania i produkcję w zakładzie przy Bismarckstrasse. W ten sposób ruszył ściśle tajny program "Rübezahl". Wiosną 1943 roku wybudowano nową halę do montażu urządzeń "Freya". Równolegle na terenie starej tkalni rozpoczęła się budowa nowej hali do produkcji czujników radiowych i systemów ostrzegania radarowego. Już w październiku osiągnięto 30 proc. pełnej mocy produkcyjnej, przy zatrudnieniu 500 pracowników, w tym 300 kobiet.
Najpóźniej w lutym 1944 roku w holdingu Gustava Winklera znajdowało się pięć zakładów produkujących broń w ramach umowy z Ministerstwem Uzbrojenia i Produkcji Wojennej Rzeszy podpisanej przez ministra Speera:
KG 43/163 - pojemniki amunicyjne z tworzyw sztucznych - zakład przy Bismarckstrasse.31;
KG 51/300 - maski gazowe i filtry - zakład przy Fischerstrasse 32;
KG 26/036 - wyroby precyzyjne -
KG 25/280, KG 25/290, KG 25/300 - elektryczne zapalniki, piloty i urządzenia komunikacyjne - zakład przy Breitestrasse 31;
W zakładzie przy Seecktstrasse 16 w Lubaniu oraz w tkalni w Giebułtowie produkcja wojskowa nie została opisana. Mówi się o kooperacji w produkcji elementów do Wunderwaffe.
11 maju 1937 roku Gustav Winkler obchodził swoje 70. urodziny. Uroczystości odbywały się w świeżo nabytym zakładzie Maxa Bredtschneidera przy Bismarckstrasse. Jubilat wraz z żoną przybyli do wypełnionej po brzegi zakładowej sali, witany przez pracowników, zaproszonych gości i... dziewczynkę z niebieskimi kwiatami - ciekawe kim była? Pierwszym, który złożył gratulacje był syn Helmut. Uroczystość została mocno rozpropagowana w "LaubanerTageblatt", "Textil Zeitung" oraz "Schlesischen Zeitung". Na tę okoliczność została wydana limitowana (300 egz.) publikacja pt. "Greiffenberger Leinen - Laubaner Taschentücher" w skórzanej tłoczonej i złoconej oprawie poświęconej historii tkactwa i przemysłu lniarskiego w Lubaniu i okolicy. Książki były numerowane i z przyjemnością informuję, że kilka lat temu kupiłem egzemplarz nr 129. Wiedza w nim zawarta jest w przyszłości doskonałym materiałem na kolejne opracowania historyczne.
W tekście znajdują się zdjęcia z tej uroczystości. Na dwóch z nich znajduje się ówczesny starosta powiatu lubańskiego Rudolf Schultz von Dratzig - właściciel Endegutu w Olszynie Dolnej, członek SS o numerze 12332. Na zdjęciach w mundurze SS w stopniu Standartenführera (pułkownika). W uroczystości udział wzięli przedstawiciele izb handlowych, zaprzyjaźnionych zakładów przemysłowych, politycy i działacze partyjni. Na jednym ze zdjęć, w pierwszym rzędzie siedzą obok siebie Gustav Winkler z żoną i syn Helmut z małżonką.
Bardzo ciepło o jubilacie mówił w swoim wystąpieniu sędzia Wieland podkreślając dorobek fabrykanta i przypominając jego charytatywne działania dla miasta. Wymienił członkowstwo w licznych stowarzyszeniach, w tym naukowych: honorowy członek senatu Politechniki w Stuttgarcie, doktor honoris causa Politechniki Gdańskiej, senator Kaiser-Wilhelm-Gesellschaft. Wystąpił również dr Helmut Winkler - syn, który w swoim przemówieniu przypomniał życie ojca, podkreślając dorobek będący efektem ciężkiej pracy. Przemówi też jeden z pracowników kończąc swoją wypowiedź słowami: "im więcej myślisz, tym więcej masz zrobić i dłużej żyć". Zabrzmiało to jak przysłowiowe "100 lat" w firmie i dla firmy.
Początek II wojny światowej przerwał rozwój przemysłowego imperium Winklera. Produkcja wojskowa była koniecznością i nie przynosiła już wcześniejszych zysków. W 1945 roku pracownicy firmy, w tym Gustav Winkler z żoną zostali zmuszeni do ucieczki na Zachód. W 1953 roku otrzymał medal HARNACK z Towarzystwa Maxa Plancka, nadawany od 1925 roku jako najwyższe wyróżnienie za zasługi dla społeczeństwa. Blisko rok później, 26 kwietnia 1956 roku, zmarł w Berlinie.
(Zbigniew Madurowicz)
Z dnia: 2015-03-26, Przypisany do: Nr 6(509)