8 maja – Narodowy Dzień Zwycięstwa – to okazja do zastanowienia się nad historią i naszym miejscem w świecie. Ludzie, którzy przyszli tutaj mieszkać po wojnie to przede wszystkim mieszkańcy dawnych wschodnich terenów II Rzeczypospolitej, którzy swoje korzenie mają na terenie dzisiejszej Ukrainy, Białorusi czy Litwy. Tutaj odnaleźli swój drugi dom, choć wielka tęsknota do tego pierwszego nigdy nie wygasła. Patrząc jednak na całe te powojenne przesiedlenia, można zadać sobie pytanie, czy zwycięstwo nad hitlerowskim terrorem było dla nas faktycznym zwycięstwem i czy w efekcie nie zostaliśmy jeszcze bardziej skrzywdzeni poprzez utratę ziem, w których w większości są korzenie, źródła naszych rodzin. Odwiedzając Poznań, Gniezno, Kraków, czy Warszawę odnajdujemy pamiątki polskiej historii – zamki królewskie, wspaniałe katedry z grobami polskich władców i bohaterów narodowych, czy też inne miejsca mówiące o wspaniałej historii Narodu Polskiego. Na tym buduje się pamięć narodową, dumę i poczucie patriotyzmu. Oczywiście takich miejsc jest znacznie więcej i nie są to tylko wielkie ośrodki miejskie. Mieszkając na Dolnym Śląsku jesteśmy pozbawieni tego. Nasz patriotyzm staje się sumą wzniosłych haseł, z których wiele zdaje się być oderwanych od życia i historycznej ciągłości. Coś zostało ucięte, zakłócone. Wspomnienie Lwowa i tęsknota za utraconą ojczyzną uświadamia fakt, że trudno być Polakiem tak na sto procent, gdy wokół przytłacza niemiecka historia i architektura. Trudno przeżywać polskość i kształtować ją w miejscu, gdzie ciągle mówi się, że tu byli Niemcy. Prawdzie Polakiem można poczuć się natomiast w miejscach naznaczonych chwałą Rzeczypospolitej – tam serca rozpiera duma i radość, że to jest właśnie ten naród – nasz naród. Widząc poznański zamek, w którym wesele miał król Kazimierz Wielki lub arsenał wybudowany przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, albo wchodząc na warszawską starówkę z Zamkiem Królewskim i archikatedrą św. Jana, a także na Wawel, czy też Jasną Górę (szczególnie do Kaplicy Cudownego Obrazu), odnosi się wrażenie, że historia Rzeczypospolitej przenika najgłębsze pokłady jestestwa, przemawiając wyraźnie do świadomości. I tak właśnie jesteśmy oderwani od naszych korzeni, od tego poczucia narodowej spójności. Nasze wybory motywowane są tylko teraźniejszością, a spojrzenie w polską narodową przeszłość, naznaczone cieniem niemieckiej przeszłości tych ziem, staje się mało atrakcyjne i właściwie pozbawione wszelkiego smaku. Trudno jest zrozumieć nam, dolnoślązakom, ideały herosów Rzeczypospolitej, które powodowały, że Polska nigdy nie umarła, bo na naszej dolnośląskiej ziemi niewiele jest, albo zgoła wcale, śladów tysiącletniej polskiej historii, a wszystko to, co dziś jest polskie, jest takie inne, że aż obce, wyrwane z korzeni…
Niech to ocaleje, niech to się uchowa,
Ta mała cząsteczka prawdziwego Lwowa!
Bo Lwów to nie jest tylko okolica na mapach –
To ludzie - to piosenka –
to ta mowa –
to ten zapach –
/M.Hemar, Chlib Kulikowski/
(Artur D. Grabowski)
Z dnia: 2015-05-18, Przypisany do: Nr 9(512)