Cała akcja odbyła się w blasku fleszy niemieckich mediów pod eskortą lubańskiej policji, która – jak podkreśla nadkom. Dagmara Hołod, oficer prasowy KPP w Lubaniu – miała za zadanie wesprzeć kuratora sądowego w celu odebrania dziecka z domu dziadków – rodziców matki - i przekazanie dziewczynki ojcu - Thomasowi Karzelek.
- Wszystkie wskazane miejsca zostały sprawdzone i nigdzie nie znaleziono poszukiwanego dziecka – mówi nadkom. Dagmara Hołod. – Policjanci prowadzą ciągle czynności mające na celu ustalenie miejsca przebywania dziewczynki.
Między młotem a kowadłem
Historia zaczyna się w 2008 roku, kiedy Thomas Karzelek i Joanna S. poznali się przez internet. Rok później, 9 października 2009 roku, na świat przyszła ich córka Lara Karzelek. Ich związek nie wytrzymał próby czasu i wkrótce potem rozstali się, a dziecko stało się kartą przetargową między ojcem i matką. Już w 11 lipca 2011 roku miało miejsce pierwsze porwanie.
- Dziecko zostało brutalnie wyrwane z łóżka i zabrane przez ojca i brata matki Lary - Joanny S., z którą byliśmy właśnie na etapie rozstania – mówi Thomas Karzelek. - Nie czekałem długo i uzyskałem nakaz oddania dziecka i dziewczynka powróciła do mnie.
Jak mówi Thomas Karzelek, Lara miała w Niemczech poukładane życie, cieszyła się z przebywania ze swoim tatą, chodziła do przedszkola i niczego jej nie brakowało. Tymczasem idylla nie trwała długo. Kolejna próba porwania miała miejsce w grudniu 2013 roku - na tydzień przed ogłoszeniem wyroku sądu, który w efekcie pozbawił matkę praw rodzicielskich. Ta akcja się jednak nie udała i Lara znowu znalazła się pod opieką ojca.
Kolejne porwanie miało miejsce 2 października 2014 roku. Jak podkreśla ojciec dziewczynki, matka Lary wraz z młodym mężczyzną napadli na jego partnerkę w drodze do przedszkola, po czym zabrali krzyczące i płaczące dziecko z niemieckiego Ditzingen, najprawdopodobniej w kierunku Szczecina, gdzie dziewczynka była ostatni raz widziana 9 grudnia 2014 roku.
- Lara została brutalnie wyrwana ze swojego środowiska. Dziecko powinno chodzić do przedszkola, powinno mieć odświeżoną szczepionkę. Nie mam żadnego kontaktu ze swoją córką od 9 miesięcy – mówi Thomas Karzelek, rozkładając bezradnie ręce. - Ja chciałem, żeby miała kontakt i z matką, i z ojcem, ale nie żeby ją brutalnie porywać.
Prawda leży po środku
Tak naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że coś w tej sprawie jest nie tak. Walczący o swoją córkę w blasku fleszy i kamer telewizyjnych, niczym heros, ojciec oraz matka, którą przedstawia się jako osobę zaborczą i pełna złych intencji, to obrazki, które w całej tej sytuacji wysuwają się na pierwszy plan. Gdzieś po drodze gubi się postać 5-letniej Lary, która w całej tej sprawie jest chyba najbardziej zagubiona. Komu ma zaufać i jak bardzo ta sytuacja wpłynie na jej przyszłość? Tego tak naprawdę nie wie nikt. Ślad w psychice dziecka pozostanie z pewnością na zawsze.
Sprawa jest trudna. Ojcu sprzyja niemieckie prawo i wymiar sprawiedliwości, który ma wpływ na decyzje polskich organów. Brak dialogu i nerwowość obu stron, oskarżenia i wzajemne ataki, utarczki słowne i medialny szum – to wcale nie pomaga w zrozumieniu sytuacji, która przecież nie jest aż tak jednoznaczna. Także sami mieszkańcy Lubania są podzieleni. Jak twierdzą – trudno uwierzyć z dobre intencje ojca, który nie cieszy się w lubańskim środowisku dobrą opinią i jego postawa nie do końca wzbudza pozytywne emocje. Z drugiej strony matka zawsze przecież pozostanie matką. Mimo wszystko. Najbardziej przede wszystkim cierpi 5-letnia Lara, nieoczekiwanie stając się głównym punktem sporu, w którym prawda leży gdzieś po środku.
(ADG)
Z dnia: 2015-07-08, Przypisany do: Nr 13(516)