Wróćmy jednak do korzeni pastora Gottloba Adolpha, bo w nich jest związek z leżącą pod Gryfowem Dolną Wieżą i niedalekimi Biedrzychowicami. Jego dziadek - Christian Adolph, urodził się w Radomicach (Wünschendorf) 31 maja 1598 roku. Jego ojcem był Gideon Adolph, miejscowy pastor, a matką Sybilla Wehnerin, córka pastora Johanna Wehnera - swoją posługę pełnił on m.in. w Waldau (Wykroty) i w Berthelsdorf (Barcinek). Christian pobierał nauki w Gryfowie Śl., Budziszynie i w Wittenberdze. Przez kolejne 55 lat służył Bogu w różnych parafiach: najpierw przez 1 rok pełnił funkcję pastora w Nowej Wsi Legnickiej (Klein Neudorf), następnie jako diakon przez 4 lata sprawował posługę w Chemnitz. Potem na 29 lat trafił do Gryfowa Śl. W 1654 roku za sprawą decyzji urzędniczych zmuszony został do opuszczenia miasta. Ostatnie dwadzieścia lat swojego życia Christian Adolph spędził w biedrzychowickim kościele „U Studni Jezusa”, gdzie zresztą do dnia dzisiejszego znajduje się jego epitafium.
Nagrobna inskrypcja z kościoła w Biedrzychowicach dostarcza również pewnych informacji na temat życia rodzinnego Christiana. Pierwszy wiersz wyryty na epitafium brzmi: „Tutaj spoczywa pierwszy pastor, który służył temu nowemu kościołowi...” Dalej dowiadujemy się, że pierwszy raz ożenił się on z Sarą, córką Tobiasza Pehtzlera, pastora z Chemnitz. Żył z nią przez 47 lat i wychował dwóch synów i dwie córki. Po śmierci pierwszej żony ożenił się 18 czerwca 1669 roku z Rosiną, córką Martina Gebamersa, rajcy gryfowskiego. Doczekał się dwóch wnuków. Zmarł 3 kwietnia 1675 roku przeżywszy 77 lat, 2 tygodnie i 4 dni.
Właśnie z pierwszego małżeństwa, jeden z dwóch synów również o imieniu Christian, idąc w ślady ojca oddał się posłudze w kościele w Dolnej Wieży. Ze związku małżeńskiego diakona Christiana Adolpha z Rosiną Brucknerin 30 października 1685 roku urodził się syn Gottlob. Aż do 12 roku życia pobierał nauki w miejscowej szkole, a w 1697 roku rodzina umieściła go w liceum w Zittau. W wieku 16 lat rozpoczął studia na Uniwersytecie w Lipsku. W 1705 roku, już jako magister, został zatrudniony jako nauczyciel w Reibnitz k/Lauterbach, a od 1720 roku przez 6 lat służył jako pastor w Grosshennersdorf w Saksonii. W międzyczasie, w 1714 roku, ożenił się z Anną Marią Schwendtner, córką znanego gryfowskiego kupca Christiana Schwendtnera, która powiła mu 9 dzieci, z których 4 synów i 2 córki przeżyły ojca. Rok wcześniej rozpoczął współpracę z Kościołem Łaski w Jeleniej Górze pw. Świętego Krzyża. Świątynia powstała jako jeden z sześciu Kościołów Łaski na Dolnym Śląsku i była wynikiem pokoju w Altranstädt (1707 r.), który gwarantował równe prawa protestantów na terenach należących do arcykatolickiej Austrii. Od 1727 roku pełnił funkcję trzeciego diakona, trzy lata później jest już drugim diakonem, aby w 1737 roku objąć funkcję archidiakona i kościelnego bibliotekarza. Ten szybki awans zawdzięczał wrodzonej pracowitości i uporowi, popartych głęboką wiarą. Gottlob Adolph, pod pseudonimem John Neunhertz pisał też wiersze i pieśni będąc współredaktorem „Hirschberger Hymnbook”.
I wtedy nastał lipiec 1745 roku, jubileuszowy dla świątyni miesiąc, kiedy to ostatnie pociągnięcie pędzlem wieńczyło dzieło wykonania ostatnich fresków. Świątynia 1 sierpnia czekała gotowa na przyjęcie wiernych. Na ten dzień zjechały się do rodzinnego domu wszystkie dzieci Adolphów. Pastor, jak zwykle przed obiadem, odczytał fragmenty Pisma Świętego, synowie opowiadali o wrocławskiej studenckiej codzienności, nic nie wskazywało, że niebawem będą świadkami tragedii.
O godzinie 13.30, pastor przywdział przygotowaną przez żonę czarną togę, nałożył wykrochmaloną befkę, spojrzał do lustra nakładając utrefioną perukę i ruszył w półmrok kościoła. Pół godziny później stał na ambonie i rozpoczynał swoje kazanie. Od początku nabożeństwa nad miastem przechodziła potężna burza. Raptem w kopułę kościoła uderzył piorun, który znajdując drogę poprzez pręt podtrzymujący baldachim wiszący nad amboną. Ten ozdobny element okazał się zabójczy dla duchownego. Grom zabił go na miejscu, a kilka najbliższych osób uległo poparzeniu. Nie było to pierwsze rażenie gromem potężnej kopuły świątyni. Piorun uderzył w nią już w 1730 roku. Złamał kilka belek i podobno wpadł do wnętrza kościoła. Spowodowało to wprowadzenie drobnych zmiany konstrukcyjnych, które jak się okazało były nieskuteczne.
Pastor został pochowany przy wejściu do zakrystii, a wydarzenia upamiętnia na wieki epitafium z płaskorzeźbą przedstawiającą piorun, oko Bożej Opatrzności oraz sylwetkę mówiącego kazanie Gottloba. Inskrypcja na nagrobku rozpoczyna się słowami: "Kto czyta niechaj zapamięta! Pobożny kaznodzieja, który z ambony odszedł do Boga, spoczywa tu w cielesnej powłoce. Jest nim były szacowny i uczony Pan, pan magister Gottlob Adolph, tutejszy zasłużony Arch. Diak.”. Poniżej wyryto przebieg życia pastora, a całość kończą słowa "Z woli Boga 1 sierpnia 1745 r., w siódmą niedzielę po Trójcy Świętej na ambonie, podczas nabożeństwa, o godzinie pół do drugiej trafiony uderzeniem pioruna, odwołany został z urzędu i przyjęty w grono wiecznej wspaniałości, w wieku 69 lat, 9 miesięcy i jednego dnia".
W jednym z kazań Marcina Lutra znajduje się znamienny cytat: "Ludzie mówią: w środku życia umieramy, a Pan Bóg odpowiada: nie, w samym środku śmierci żyjemy...". Nie wiadomo, ilu wiernych było świadkami wypadku, ale kościół może pomieścić aż siedem i pół tysiąca osób dzięki dookólnym pojemnym trzykondygnacyjnym emporom. Ich balustrady wypełniają do dzisiaj wypisane gotyckim pismem cytaty z Pisma Świętego. Zapewne spogląda na nie pastor Gottlob, który wciąż, ale w innym wymiarze czasu, głosi swoje kazanie przerwane grzmotem i gromem...
Niestety nie znalazłem podobizny pastora Adolpha, ale myślę, że cztery ilustracje tekstu dają dopełnienie artykułu. Jest wczesny widok kościoła wykonany przez F. Wernera, są dwa zdjęcia epitafium - w tym z charakterystyczną epigraficzną częścią górną, a także widok wolnostojącej ambony z wiszącym nad nią baldachimem z początku XX wieku.
(Zbigniew Madurowicz)
Z dnia: 2015-08-26, Przypisany do: Nr 16(519)