Opinie, poglądy, komentarze…
Październik jest miesiącem poświęconym seniorom. Dobrze się dzieje, że ta grupa doświadczonych życiowo i zawodowo ludzi przestała wreszcie być spychana na margines. Niestety, w wielu starszych osobach pokutuje jeszcze przekonanie, że są odstawieni na boczny tor. Czują się niepotrzebni, są niedowartościowani, co często przekłada się na relacje międzyludzkie. Ale są też tacy emeryci, którzy emeryturę traktują jak dożywotni urlop. Nic, tylko z niego korzystać.
* Wiesława Jaroszonek, asystent OZPZ
- Bardzo długo zastanawiałam się, z której strony podejść do tematu tzw. „wieku emerytalnego” lub jak kto woli „złotego”. Bo o czym mówić? O chorobach, starzeniu, samotności, depresji, corocznych spotkaniach z okazji „Dnia Seniora”? „Stary” człowiek nie ma potrzeb, „staremu” człowiekowi nic się nie chce. Skąd wziąć siły i chęci żeby się chciało? A przecież data naszego urodzenia to tylko wpis w metryce a prawie cała reszta zależy od nas. Każdemu znane jest twierdzenie, że optymiści żyją dłużej. Kiedyś, gdy pracowałam w szpitalu, pewnego dnia w czasie porannego wizytowania sal zdumiał mnie pewien ponad 80 letni mężczyzna, który przy otwartym oknie – a był to okres jesienny – gimnastykował się, zachęcając innych, by poszli za jego przykładem. Niestety, inni zostali w łóżkach szczelnie opatulenie kołdrami. Od wielu lat ja sama staram się być czynna ruchowo, a także – prywatnie i zawodowo - wśród innych promować i kształtować postawy i zachowania związane z prawidłowym żywieniem i aktywnością fizyczną. W życiu człowieka ważną rolę spełnia zbilansowana dieta odpowiednio dobrana do wieku. Musimy dostarczać organizmowi niezbędnych składników odżywczych, a tym samym energii i substratów potrzebnych do utrzymania zdrowia. No chyba, że lekarz zaleci jakąś dietę. Uważam, też, że tuż za zbilansowaną dietą - albo nawet przed - jest aktywność fizyczna odpowiednia do wieku i możliwości. Dla mnie osobiście, ruch jest darmowym lekiem na wiele przypadłości chorobowych. Jeśli nie można biegać, to można spacerować, dotleniając cały organizm. Nieważne, czy trochę wieje, siąpi deszcz, czy lekko szczypie mróz. Z takiego godzinnego marszu wraca się w pełni zrelaksowanym, dotlenionym i chce się po prostu żyć. W późniejszym wieku warto jest też mieć w sobie trochę „dziecka”. Jak ono, nie myśleć stale o przeszłości i nie martwić się przyszłością, a żyć teraźniejszością.
I jeszcze jedno, niech nikt – a szczególnie dziennikarze w swoich doniesieniach prasowych – nie waży się sześćdziesięciolatków nazywać „starcami”.
Z dnia: 2015-10-20, Przypisany do: Nr 19(522)