Poleciałam bez pieniędzy, z pożyczoną kartą do bankomatu
Formalności, wizy, szczepienia pozałatwiane. Jeszcze tylko dentysta na ostatnią chwilę, bo o zdrowie trzeba dbać, a ząbki przez ten czas mogą się popsuć. Siedzę na poczekalni, cztery dni do odlotu. Telefon z banku. Muszą zablokować moją kartę, ponieważ ktoś próbował wykonać transakcję online. Proszę, nie! Ja we wtorek wylatuję na wycieczkę dookoła świata. Obiecują, że w poniedziałek otrzymam nową. Ostatnie dni to już totalne szaleństwo. Się dzieje, tylko mi się wydaje, że wszystko kontroluję. Jak tu się spakować? Potrzebuję zestawu zimowego i letniego, podstawowych kosmetyków, lekarstw. Przepakowuję plecak parokrotnie, co jakiś czas odrzucając najmniej potrzebne rzeczy. Ale zaraz, przecież wszystko jest potrzebne. Dopchane nogą. Spakowana. W drodze do sklepu wyskakuję z samochodu na środku drogi. Zatrzymuję listonosza. Jak to nie ma dla mnie poczty, gdzie jest moja karta? Jutro wyjeżdżam. Umawiamy się na 6 rano, przyjedzie specjalnie dla mnie i przekopiemy wszystkie wory z listami. Wpadam do banku, dosłownie, z hukiem.
Więcej w bieżącym numerze Ziemi Lubańskiej.