To był niezapomniany wieczór z niesamowitymi gośćmi z Bochni. Marek Piekarczyk – człowiek legenda z niezmiernie silnym głosem, któremu do występów nie potrzebny jest pełen skład zespołu. Muzykowi wystarczył akompaniament przyjaciół - gitarzysty Tadeusza Apryjasa oraz perkusisty Jacka Borowieckiego.
Marek Piekarczyk znany jest głównie z występów jako wokalista legendarnego zespołu TSA, ale był on również frontmanem takich zespołów jak Biała 21, Sektor A oraz Balls’ Power. Z zespołem TSA życie związało go w 1981 r. i zadebiutował z nim wokalnie na scenie sopockiego festiwalu Pop Sesion. Przez lata TSA zmieniało swój skład a drogi muzyków się rozchodziły, po czym po paru latach następowała reaktywacja i odbudowa obsady. W 1986 r. artysta dostał szansę zaistnienia na deskach teatrów i na propozycję Jerzego Gruzy zagrał postać Jezusa w rock – operze Jesus Christ Superstar. Artysta wyjeżdżał do Stanów i przez 6 lat przebywał na obczyźnie imając się różnych fizycznych zajęć od sprzątania ulicy, przez malowanie mieszkań, ubieranie parometrowych choinek, układanie azbestu aż po wkręcanie żarówek, montaż instalacji elektrycznych. Niesamowity człowiek, który w wieku 40 lat odważył się zostać po koncercie w USA i zacząć wszystko od zera. Po powrocie do kraju zaczynał znowu wszystko od początku. Po tylu latach nie miał nic, oprócz długów pozostawionych po firmie wcześniejszej prowadzonej w Polsce, a zaniedbanej przez jego nieobecność. Obecnie wokalista ma na swym koncie wiele płyt z zespołem TSA, solową płytę, akustyczny projekt. Znany młodszej publiczności ze swojego udziału w show telewizyjnym jako juror The Voice of Poland.
Więcej w bieżącym numerze Ziemi Lubańskiej.