Dziewczyna tuż po maturze wyjechała do Niemiec by tam dołączyć do swojej mamy i spróbować znaleźć w tym kraju swoje miejsce w życiu. Niełatwo w obcym sobie języku kształcić się, szczególnie w trudnym medycznym nazewnictwie. A jednak jej się udało. Została pielęgniarską i pracując w tamtejszym szpitalu swoją empatią i podejściem do pacjentów zdobyła sobie ich sympatię.
Tyle tytułem wstępu i przybliżenia sylwetki naszej bohaterki.
Czas na historię. Wszystko zaczęło się na oddziale ratunkowym. Do szpitala przywieziono bardzo pobitego Polaka, dla którego niemiecki był językiem zupełnie obcym. Poproszona więc dziewczynę aby pomogła przy tłumaczeniu. Kiedy zobaczyła tego niemłodego już Polaka ciężko pobitego, strasznie śmierdzącego a przy tym wszystkim bezradnego postanowiła mu pomóc. Z rozmowy dowiedziała się, że wyjechał za pracą aż pod zachodnią granicę Niemiec ale niestety nic z niej nie wyszło i teraz nie ma za co wrócić do Polski, bo został totalnie okradziony, łącznie z dokumentami i telefonem. Poprosił aby po niemiecku napisała mu kartkę, że zbiera pieniądze na powrót do domu. Zrobiła to i wróciła do swoich zajęć a ów człowiek poszedł w swoją stronę. Jakież było jej zdziwienie, gdy po kilku dniach ponownie zobaczyła go w szpitalu, noszącego kolejne ślady pobicia.
Więcej w bieżącym numerze.