Do momentu przewodu sądowego Ewa Gutek nie wiedziała, co prezes chciał przez to powiedzieć.
- Publiczną wypowiedzią pana Mączyńskiego, szkalowaniem mojego dobrego imienia poczułam się bardzo dotknięta – mówi Ewa Gutek. – Dlatego też wytoczyłam mu proces z powództwa cywilnego o zniesławienie. Uważam, że są pewne granice. Zdaję sobie sprawę, że obie strony działały pod wpływem emocji. Wiem, że nie wszystkie moje wypowiedzi mogły się panu prezesowi podobać, ale nawet wówczas starałam się do niego podchodzić z szacunkiem i nie zagalopowywać się.
W sądzie Ewa Gutek dowiedziała się, że oszustwo miało dotyczyć sfałszowania wyborów na przewodniczącą związku zawodowego pielęgniarek i położnych, wprowadzania w błąd pracowników biorących swego czasu udział w proteście pielęgniarek i próby wyłudzenia zwolnienia lekarskiego. Prezes Mączyński nie przystał na zaproponowaną ugodę i odmówił przeproszenia w sądzie szkalowanej przewodniczącej. Wobec czego rozpoczął się przewód sądowy. Byli wzywani świadkowie, analizie poddawano również stosowne dokumenty – między innymi z wyboru na przewodniczącą związku zawodowego – jak również swoje zeznania składali przedstawiciele Zarządu Regionu Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych z Wrocławia. Sprawa trwała dość długo, ponieważ obszerne zarzuty postawione przez prezesa wymagały szczegółowego zbadania oraz przesłuchania dużej ilością świadków.
22 lutego br. zapadł wyrok, który okazał się niekorzystny dla Jarosława Mączyńskiego. Uznano go winnym zniesławienia.
- W żaden sposób pan Mączyński nie udowodnił postawionych przez siebie zarzutów – z satysfakcją stwierdza Ewa Gutek...
Więcej znajdziesz w najnowszym numerze "Ziemi Lubańskiej"
Z dnia: 2007-03-06, Przypisany do: Nr 5(316)