Członkowie Społecznego Komitetu Obrony Bezrobotnych z Lubania oraz Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Osób Bezrobotnych zorganizowali spotkanie z byłymi pracownikami będącego w upadłości Dolwisu, największej niegdyś firmy w Leśnej. Zakłady Przemysłu Jedwabniczego były przedsiębiorstwem z długoletnią i bogatą tradycją, sięgającą roku 1833. Umiejętność tkania przynieśli tu tkacze śląscy i czescy, zaczynając produkcję na krosnach poruszanych maszynami parowymi. Zakład był cały czas modernizowany, a po 1945 roku poważnie go rozbudowano i stał się jedną z największych firm w regionie lubańskim. Jednak głęboki kryzys gospodarczy lat dziewięćdziesiątych branży lekkiej spowodował spadek zatrudnienia i produkcji. Pojawiły się kłopoty na rynku surowcowym. Ale pomimo tych trudności w 1994 roku zakład przekształcony został w spółkę akcyjną, sprywatyzowany i nadal się rozwijał. Po tej, dziś wiemy, że przejściowej prosperity, było już tylko gorzej i tak aż do upadłości zakładu, która została ogłoszona w kwietniu tego roku.
Według byłych pracowników tego zakładu, skarb państwa nie powinien był go prywatyzować, bowiem było wiadomo, że nowy właściciel z sobie tylko znanych powodów będzie parł do jego likwidacji.
- Uważamy, że postawienie zakładu w stan upadłości nie było konieczne, bowiem były zamówienia i rynki zbytu, brakowało tylko stosunkowo niewielkiej kwoty na zakup surowców i produkcja, by trwała nadal. Na dodatek do dziś wielu byłym pracownikom nie zapłacono należności, a jesteśmy w ciężkiej sytuacji materialnej – mówią byli pracownicy Dolwisu.
W zebraniu wzięła udział poseł Elżbieta Zakrzewska oraz władze gminy Leśna.
- Skierowałam też do Prokuratury w Lubaniu odpowiednie pismo - zawiadomienie o możliwości naruszenia prawa podczas prywatyzacji Zakładów Przemysłu Jedwabniczego „Dolwis” S.A. oraz późniejszego postawienia ich w stan likwidacji, w wyniku ogłoszenia upadłości – mówi posłanka Elżbieta Zakrzewska.
Zakrzewska w sprawie Dolwisu złoży również interpelację poselską na ręce marszałka Sejmu i wystąpi do ministra skarbu o ustosunkowanie się do przedstawionych problemów oraz wyjaśnienie, czy w procesie prywatyzacji, a następnie ogłoszenia upadłości i likwidacji Zakładów Przemysłu Jedwabniczego „Dolwis” S.A. nie doszło do naruszenia prawa. Czy te działania uratują firmę. Pracownicy wierzą że tak, i że nie wszystko jest stracone.
- Dziwi nas postawa pani syndyk. Pomimo zaproszeń nie przyszła na spotkanie - mówi Lesław Hardziej z lubańskiego SKOB. - Mam wrażenie, że pani syndyk zachowuje się jak przysłowiowy syty, który nie rozumie głodnego. Ludzie czekali na jakieś wyjaśnienia. Uważam, że tak nie powinno się traktować tych, którzy nie mają pracy i perspektyw i jest im bardzo ciężko.
Z dnia: 2011-09-07, Przypisany do: Nr 17(424)