Opinie, poglądy, komentarze...
Od dłuższego czasu w różnych mediach słyszymy o planowanych zmianach, jakie rząd Donalda Tuska chce wprowadzić. Ostatnio jednym z najgłośniejszych tematów jest kwestia najnowszego rozporządzenia ministra zdrowia w kwestii refundacji leków. Rozpętała się wielka burza, której ofiarami – mimo zapewne dobrych intencji pomysłodawców wprowadzanych rozwiązań – są przede wszystkim pacjenci. Co o tym wszystkim myśleć i jak właściwie rozumieć to co się obecnie dzieje na rynku leków - zapytaliśmy jednego z aptekarzy w naszym regionie.
* Zbigniew Madurowicz, farmaceuta z Olszyny
- „Ta ustawa jest bardzo trudna. Wprowadza elementarny porządek w sektorze leków, gwarantuje dostęp do nowoczesnego i skutecznego leczenia dla wszystkich pacjentów, a nie tylko tych, których na to stać. Kończy się pewien etap: etap dzikiego zachodu w polskiej polityce lekowej” – powiedział minister Arłukowicz.
To jak za Gomułki: ceny spadły! Co prawda chleb podrożał, ale lokomotywy staniały!
Z kolei Rzecznik Praw Pacjenta, Krystyna Kozłowska, powiedziała, że pacjenci, którym aptekarz nie chce uznać recepty bez określonego poziomu refundacji (z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ"), powinni poszukać innej apteki. „Może gdzieś znajdzie się ludzki farmaceuta, który taką receptę zrealizuje” - dodała. W obu przypadkach katastrofa w rozumowaniu.
Po pierwsze sugeruje to (ten „dziki zachód”), że zarówno lekarze jak i aptekarze, w zmowie z producenckim lobby, tworzyli pustostany refundacyjne, czym... narażali wszechpotężny system ochrony zdrowia na postępujące zubożenie. Owszem, w każdym środowisku trafiają się kombinatorzy, ale na to państwo miało i ma stosowne mechanizmy! Niestety, w konsekwencji ci uczciwi są „klamrowani” kuriozalnymi przepisami i realną wizją kar! Jednocześnie ministerstwo jednym pociągnięciem długopisu po raz kolejny zmienia ceny leków, przeceniając w ponad 14.000 aptek ich zapasy, tym samym narażając ich właścicieli na całkiem spore i niezawinione straty!
Co do pieczątek, to dzisiaj są one monetą przetargową środowiska lekarskiego, które oczywiście za moment osiągnie swoje gdyż jest skonsolidowane, a aptekarze poświęceni partykularyzmowi pozostaną podzieleni na tych, którzy realizują recepty z kuriozalnymi pieczątkami – czyli tych ludzkich i na tych, którzy mając świadomość, iż stając się świadczeniodawcami obawiają się o przyszłość.
Porządek na rynku leków i usług medycznych na pewno jest potrzebny i powinien być czytelny, ale coś mi się wydaje, że ta nagła determinacja w jego wprowadzeniu przypomina nacjonalizację. A może się mylę?
A tak przy okazji, to ministerstwo chwali się miliardem oszczędności, a nie na przykład wzrostem nakładów na szpitale, do których obyśmy nie trafili! Życzę więc zdrowia w ochronie zdrowia!
Z dnia: 2012-01-11, Przypisany do: Nr 1(432)