Opinie, poglądy, komentarze...
Sport to sposób na życie i dobro samo w sobie. Chętnie cieszymy się sukcesami „naszych”, ale zapewnienie im dobrych warunków do rozwoju w klubach to spory koszt. Więksi sponsorzy zaś zainteresowani są większymi efektami promocyjnymi niż mogą im dać małe kluby. Na pytanie jak zatem wspierać sportowców odpowiada zastępca burmistrza Lubania Mariusz Tomiczek.
- Miasto corocznie wydaje na sport ponad 120 tys. zł w formie dotacji dla klubów sportowych. Oczywiście potrzeby i oczekiwania klubów są dużo większe. Od wielu lat, jak pokazuje rzeczywistość dyscypliny sportowe, w których pojawiają się sukcesy i wysokie wyniki w skali kraju czy Europy wymagają dużych nakładów finansowych. Samorząd takiej wielkości jak miasto Lubań, nie udźwignie samodzielnie tego zadania. Kluby działające na terenie Lubania mogą liczyć tylko na wsparcie i tak jest. Duży ciężar funkcjonowania działalności klubów ponoszą rodzice młodych zawodników, trenerzy i opiekunowie. Chylę czoła za to, bo bez tego wsparcia, sytuacja byłaby jeszcze mniej korzystna. W możliwości zwiększenia nakładów problem tkwi jednak gdzie indziej. Otóż dzisiaj nakłady na sport mogą zostać zwiększone dzięki pozyskaniu sponsorów, czy też jednego sponsora strategicznego i tu trafiamy na sedno sprawy. Dla sponsora który miałby przeznaczyć na sport duże środki, nasze kluby są po prostu za małe. Jeżeli zsumujemy wszystkich zawodników, to liczba ich nie przekroczy 1000 osób. A 9 samodzielnych małych klubów nie stanowi dla potencjalnego sponsora żadnej atrakcji czy też wartości marketingowej – a to jest miernikiem wysokości środków, które przekaże dla klubu.
Z barierą taką sam spotkałem się podczas rozmów z potencjalnymi sponsorami, których nakłaniałem do przyjęcia roli sponsora strategicznego. Również moje próby, skierowane do wszystkich klubów działających na terenie miasta, rozważenia połączenia się w jeden lub dwa duże kluby, spotkały się w nikłym odzewem. Nie wnikam w przyczyny braku odzewu na moją propozycję, lecz myślę, że należy powrócić do tego pomysłu. Jeden duży klub to oprócz większej możliwości pozyskania sponsora, również większy potencjał kadrowy, organizacyjny, sprzętowy i bazowy, a to ma istotne znaczenie np. przy pozyskiwaniu środków z funduszy Ministerstwa Sportu i Turystyki, Urzędu Marszałkowskiego , itp. Dzisiaj samodzielnie małe kluby mają problem w napisaniu wniosku, a przy jego ocenie bazy, potencjału, wyników czy doświadczenia, plasują się w dolnych pozycjach rankingu oceny merytorycznej, jeżeli w ogóle do tego etapu dochodzą. Inne rozmowy dotyczące kosztów prowadzi się również z dużym podmiotem przy negocjowaniu zakupu sprzętu czy transportu zawodników na zawody.
Tak więc sądzę, że należałoby zorganizować sportowy „okrągły stół” i powrócić do idei połączenia klubów w większy wielosekcyjny organizm.
Z dnia: 2014-09-11, Przypisany do: Nr 17(496)