Bój o szybki skład
Plus minus tak co dwa miesiące polskie koleje fundują nam nowy rozkład jazdy, a to widomy znak, że ostatnio dużo się dzieje w tej dziedzinie gospodarki, skoro konieczne są tak częste zmiany w kursach pociągów. Choć tutejsze tereny jak na razie omijają większe inwestycje, to jednak i my w jakimś stopniu ocieramy się o wszystko co najnowsze na krajowych torach. Mówiąc to mamy na myśli oczywiście nic innego jak tylko... pendolino. I nie jest to primaaprilisowy żart. Otóż grupa dolnośląskich parlamentarzystów i działaczy samorządowych wystąpiła z inicjatywą wydłużenia trasy tego superszybkiego pociągu poza Wrocław, a konkretnie do Węglińca. Orędownikami takiego rozwiązania jest m.in. senator z naszego okręgu, zgorzelczanin, Jan Michalski oraz były burmistrz Lubania, a obecnie samorządowiec z Bolesławca Jerzy Zieliński. Lobbując tę sprawę wskazują, że trasa do Węglińca już jest zmodernizowana i dostosowana do prędkości 160 km/h i – co ciekawe – te jej walory są tylko w małym stopniu wykorzystane. Wystarczy – jak zapewniają – wybudować w Węglińcu niedrogi hangar do sprzątania i serwisowania składu i mógłby on już ruszać na trasę. Ministerstwo Infrastruktury jeszcze nie dojrzało do akceptacji tego pomysłu, twierdząc, że wydłużenie przejazdu tego połączenia ograniczyłoby częstotliwość kursowania pendolino na innych bardziej ważnych trasach krajowych, a ponadto istnieją obawy, czy znajdzie się wystarczająca liczba chętnych do skorzystania z tej usługi. Na razie inicjatywa ta została zastopowana na szczeblu ministerialnym, ale inicjatorzy z niej nie rezygnują. Zauważają, że prędzej czy później to szybkie połączenia zagości na tutejszych torach i po odpowiednim skomunikowaniu go z pociągami lokalnymi stanie się istotnym elementem komunikacji w regionie ku zadowoleniu nas wszystkich, także lubanian.
(RF)