Mieszkańcy alarmują – roślinę można spotkać w Krzewiu Wielkim, Proszówce i nad jeziorem w Bożkowicach. Każde z miejsc wymaga interwencji, a przynajmniej oględzin. Wygląda na to, że nie jest to jednorazowy problem, a zagrożenie, na temat którego trzeba edukować.
- Jadąc drogą przez Bożkowice, natknęłam się na ogromne ilości barszczu Sosnowskiego. Są to chyba okolice ośrodka wypoczynkowego Rajsko w Bożkowicach, bo w pobliżu była ich tabliczka, a dokładnie skrzyżowanie dróg Leśna-Biedrzychowice-Olszyna – mówi nasza czytelniczka. - Barszcz schodzi już nad jezioro, a pod płotem po drugiej stronie drogi pojawiają się liście. Pojedyncze rośliny są widoczne też po lewej stronie drogi w kierunku Leśnej.
Pewnie większość już wie, ale dla przypomnienia dodać trzeba, że barszcz Sosnowskiego stanowi zagrożenie dla ludzi i zwierząt, powodując oparzenia II i III stopnia. Rany goją się bardzo długo i ciężko. Warto o tym pamiętać, gdyż kontakt z tego typu roślinnością może skończyć się nawet śmiercią, czego dowiódł niedawny przypadek 67-letniej mieszkanki Jeleniej Góry.
Lekarze podkreślają, że każdy organizm w inny sposób reaguje na oparzenie barszczem Sosnowskiego. U niektórych styczność z rośliną nawet na niewielkiej powierzchni ciała może doprowadzić do wstrząsu, a w konsekwencji do zgonu. Najbardziej narażone są małe dzieci i osoby starsze. Co należy zrobić w przypadku kontaktu z rośliną? Oparzone miejsce przemyć wodą z mydłem, unikać światła słonecznego przez kilka dni i - co najważniejsze - skontaktować się z lekarzem. Objawy oparzenia barszczem Sosnowskiego mogą pojawić się dopiero po kilku dniach. Najpierw pojawia się reakcja alergiczna. Promienie słoneczne, wysoka temperatura i wilgotność mogą spowodować, że dochodzi do oparzenia chemicznego.
Barszcz Sosnowskiego został sprowadzony do Polski w latach pięćdziesiątych XX wieku. Miał służyć jako pasza dla bydła. Z czasem w niekontrolowany sposób zaczął się rozprzestrzeniać.
(a)
Z dnia: 2015-07-08, Przypisany do: Nr 13(516)