Barbara i Jan Wieżel, ostatnio razem z córką i uroczym wnuczątkiem, mieszkają na ul. Piramowicza w Lubaniu. Budynek od lat prosi się o remont. Osoby bardziej zaradne jakoś dają radę swoje mieszkania utrzymywać w dobrym stanie ale Janek i Basia są nieporadni życiowo i wyremontowanie mieszkania przekracza ich możliwości. Zajmowany przez nich lokal jest tego żywym świadectwem. O ile pokój wygląda nie najgorzej to kuchnia jest w strasznym stanie. Grzyb na ścianach, grzyb na suficie, a do tego spróchniała podłoga grożąca zawaleniem. Problemem jest też instalacja elektryczna, która sprawia, że – jak mówią – kiedy dotykają wilgotnej ściany, kopie ich prąd. Niedawno na raty sprawili sobie piękną nową lodówkę, swoją dumę. I cóż z tego, kiedy przez to przebicie, prawie natychmiast coś w gniazdku i wtyczce się spaliło. Utrzymują się z rent obojga a do tego Janek dorabia sobie roznoszeniem ulotek. Pracy się nie boją, tylko jakoś im wszystko przecieka przez palce. Potrzebują kogoś, kto im wskaże kierunek a resztę zrobią sami. Janek próbował zawalczyć o remont mieszkania.
- Byłem w administracji ale pani kierownik mówi, że nie ma pieniędzy – opowiada Jan Wieżel.
Więcej w bieżącym numerze Ziemi Lubańskiej.