Organizatorzy tego wyjątkowego wydarzenia zadbali o wszystko, łącznie z promocją, czego efektem był wielki tłum ludzi o wielkich sercach, którzy wiedzieli, po co przychodzą na bal charytatywny. Przynieśli ze sobą pełne portfele - po to, by wspomóc zbiórkę funduszy na dalsze leczenie Kamila. Całość rozpoczęła się od wirtualnej łączności z nim i jego bratem, który poinformował uczestników balu, na jakim etapie leczenia jest Kamil i w imieniu chorego zaapelował o hojność. Nieco ponad rok nieskutecznego leczenia w Polsce, prawie zakończyło się przegraną. W końcu otworzyła się szansa. 3 lata ciężkiej pracy za oceanem, podróży, eksperymentowania w Houston, Miami, Sacramento, Chicago i guz zmniejszył się o 93 procent. Na przekór fatalnym prognozom stawianym od Poznania, aż po Genewę i Brukselę. Żeby jednak szansę te wykorzystać, trzeba zgromadzić niemałe pieniądze, czemu miedzy innymi miał służyć bal. Już pierwsza licytacja przyniosła dobra prognozę na całość przedsięwzięcia.
Więcej w bieżącym numerze "Ziemi Lubańskie"j