- Poruszając w moim tekście - w poprzednim numerze ZL - aspekt psychiczny, który jest bardzo, ale to bardzo istotny, a śmiem twierdzić najistotniejszy, chciałem podkreślić jego wpływ na życie uczestników misji poza granicami kraju – mówi Stanisław Marczyński. - Są sytuacje, które wywierają wpływ na nasze życie po misji i wyciskają swoje piętno, towarzyszące nam przez długie, długie lata. Wryją się one w pamięć i nawet podświadomie nie dają zapomnieć o tym, co się przeżyło lub zobaczyło. Wielu żołnierzy przechodzi traumę i leczy się w Klinice Stresu Pola Walki, potrzebuje wizyt u psychiatry i psychologa, potrzebuje leków wspomagających leczenie. Niektórzy mają poczucie winy, że wykonali coś, co do nich należało nie tak, jak miało to być wykonane i kolega został ranny lub zginął. Niektórym żołnierzom pewne sceny śnią się przez długie lata po nocach. Są to w większości sceny makabryczne, o których chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Niestety nie zawsze się to udaje. Mam kolegę, który po powrocie z misji w Afganistanie zagubił się w rzeczywistości. Rodzina się rozpadła, on popadł w alkoholizm, leczył się we wspomnianej klinice około roku a teraz, mając poczucie winy, że jego kolega zginął pośrednio z jego winy, działa bardzo aktywnie na rzecz weteranów poszkodowanych. Poszkodowanych nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Po takiej traumie ludzie nie potrafią odnaleźć się w tak zwanej normalnej rzeczywistości. Skąd to wiem? Na pewno nie z opowieści czy książek. Sam doświadczyłem takich obciążeń psychicznych.
Więcej w bieżącym numerze