Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, które sprawiają, że chętniej otwieramy serca i portfele. To dobry czas na zainicjowanie tego typu akcji charytatywnej, w której wszystko zależy od dobrej woli. A gdy już wszystko będzie „hulało” - akcja bez względu na czas - będzie trwała i być może rozwijała się. Wydaje się nieskomplikowana w organizacji ale jednak wymaga mnóstwa zabiegów i poświeconego czasu. Pan Piotr Socha nie ma go za wiele ale jest człowiekiem wrażliwym na krzywdę ludzką a do tego konsekwentnym.
- Często otaczają nas ludzie samotni, ubodzy i nie wszyscy potrafią poprosić o pomoc, zwyczajnie odczuwając z tego powodu wstyd – mówi pan Piotr. – Sam wiem, jak to jest bo w swoim życiu przeżyłem wiele trudnych momentów i głód znam z autopsji. Miałem ciężkie dzieciństwo i być może to uwrażliwiło mnie na ludzką krzywdę i biedę. Przyznam, że nie ja tę akcję wymyśliłem a zobaczyłem ją w internecie i pomyślałem, dlaczego nie skorzystać z tego wzorca w Lubaniu. Wrzuciłem posta na fb i spotkałem się z bardzo różnym odzewem. Były komentarze wspierające mnie, ale były też zniechęcające.
Pana Piotra – co ważne - nie będącego przedstawicielem żadnej organizacji, nie zniechęciły opinie typu „nie uda się”. Postanowił spróbować i konsekwentnie pukał do drzwi lubańskich restauratorów. Na jego pomysł odpowiedziało na razie pięć – Hamburgerownia przy ul.Ratuszowej, Pierogarnia na Osiedlu Piastów, Rożno z kurczakami obok Biedronki przy ul.Dąbrowskiego, SmaczneGo przy ul. 3 maja i Pajda Smaku przy ul.Kościuszki.
Więcej w numerze.