Zespół stworzony i prowadzony przez przybyłe z Wilna charyzmatyczne małżeństwo Państwa Kairowskich na początku lat pięćdziesiątych był w Lubaniu zupełnie czymś nowym. Przybysze ze wschodu czerpali najlepsze wzorce z tamtych stron, więc nic dziwnego, że wkrótce zaczęli odnosić sukcesy. A pierwszym z nich był nabór. Młodzi ludzie garnęli się do śpiewania i tańczenia. Chcieli żyć pełnią życia. Urodzili się w czasie wojny, a więc w dramatycznej rzeczywistości i teraz pragnęli odreagowania. Dlatego też państwu Kairowskim, działającym przy miejscowym domu kultury, szybko udało się skompletować czterdziestu zapaleńców obu płci.
Leonard Pisarski do zespołu dołączył w 1954 roku. Miał 18 lat i apetyt na życie. Wcześniej – jak mówi - biegał za piłką. Ale koledzy wciągnęli go do nowo tworzonego zespołu, który tak go wciągnął, że został w nim ładnych parę lat. Może i przygoda z zespołem trwałaby dłużej, ale pan Leonard – podobnie jak wielu jego kolegów z zespołu - dostał powołanie do wojska i w ten sposób zakończył swój artystyczny epizod. Jednak dotąd z przyjemnością wspomina ten czas.
Więcej w bieżącym numerze.