Na skutek zdarzeń losowych ojciec rodziny stracił pracę, a w konsekwencji tego chwilę później także mieszkanie. Rodzina musiała szukać miejsca ratunku na terenie powiatu. Znaleźli się w Lubaniu, adaptując na swoje potrzeby jedną z pozostałości po przebieralniach na nieczynnym basenie.
Ze swoją sprawą zgłosili się do burmistrza Arkadiusza Słowińskiego, który oferował im pomoc. Na mieszkanie socjalne przyjdzie im poczekać, ale szansa na horyzoncie się pojawia. Tymczasem jednak zapewniono im wyżywienie dowożone przez jeden z lubańskich podmiotów gastronomicznych. W tej chwili prowadzone są rozmowy związane z ulokowaniem rodziny w ośrodku kryzysowym w Smolniku.
- Jestem tokarzem i szukam intensywnie pracy – mówi pan Robert. - Wkrótce może się uda ją podjąć w jednym z zakładów na terenie strefy. Jestem już po rozmowach, dających nadzieję. I wtedy będzie szansa na wynajęcie jakiegoś choćby najmniejszego lokum. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, za którą nikogo nie obwiniam. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem człowiekiem idealnym i popełniłem w życiu parę błędów i to jest tego skutek. Wiele zrozumiałem, wiele się nauczyłem i mimo wszystko ciągle wierzę, że wyjdziemy na prostą, że uda nam się poukładać życie.
Więcej w numerze.