- Przed wyjazdem mój ojciec był przekonany, że może odbyć samodzielnie długą podróż. Przed koronawirusem wyobrażał sobie, jak całą rodzinę zabierze do Polski kilkoma minibusami. To byłoby jednak niemożliwe. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że podróż będzie dla niego niezwykle wyczerpująca. Czasami myśleliśmy, że mu się nie uda - mówi Ulrike Günther, najstarsza z trzech córek.
Marzenie stulatka udało się spełnić dzięki pomocy Arbeiter-Samariter-Bund. W tej sentymentalnej podróży towarzyszyły jubilatowi jego trzy córki, dwóch jego wnuków oraz lekarz, pielęgniarz i ratownik z Arbeiter-Samariter-Bund (ASB), która to instytucja zadbała o karetkę. Podróż trwała osiem godzin. Córki zapisały uczucia, które ogarnęły ich ojca, kiedy zobaczył swój stary dom w dzienniku podróży: „Kiedy zobaczyłem dom, w którym się urodziłem, z trudem mogłem powstrzymać łzy. Jest w tak pięknym stanie, nie spodziewałem się. Utrata domu bolała, ale jednocześnie cieszyłem się, że nasz dawny dom jest tak pięknie zadbany przez nowych właścicieli”. Chociaż wizyta Günthera była całkowitym zaskoczeniem dla obecnych właścicieli domu, to zaprosili oni jego rodzinę i ich towarzyszy do siebie, a nawet wręczyli im stare zdjęcia, które znaleźli podczas prac remontowych. Po spędzeniu nocy w Görlitz, Hermann Günther następnego dnia odwiedził Gryfów Śląski. Odżyły dawne wspomnienia, zwłaszcza te o pożarze wieży ratuszowej i jego czasach szkolnych w miasteczku. Córki są szczęśliwe, że spełniły ostatnie życzenie ojca. To ich bratanek Mirko wpadł na pomysł, by skontaktować się z ASB w sprawie pomocy podróży do Polski.
Więcej w numerze.