Opinie, poglądy, komentarze…
Rząd w trybie pilnym przygotowuje radykalne zmiany w Kodeksie pracy, które mają dotyczyć m.in. zatrudnionych w małych firmach pracowników w wieku przedemerytalnym, kobiet w ciąży itp. Pracodawcy twierdzą, że taka nowelizacja jest niezbędna dla podtrzymania szans rozwojowych przedsiębiorstw, związkowcy z kolei alarmują, że to nic więcej jak tylko zamach na prawa i wolności pracownicze. Kto ma rację?
* Zenon Piwoni, prezes PSS „Społem”
- Racja jak zwykle leży pośrodku. Proponowane zmiany w Kodeksie pracy należy podzielić na dwie grupy. W pierwszej, dotyczącej wszystkich pracodawców, jest między innymi propozycja, aby wola stron w pierwszej kolejności decydowała o tym, czy w danym przypadku mamy do czynienia z umową o pracę, cywilno-prawną, czy też samozatrudnieniem. Jest to zmiana formalno-prawna dotycząca relacji pracodawca-pracownik – inspekcja pracy. W grupie tej pomieszczona jest również sugestia ograniczenia okresu wypłacania przez pracodawcę wynagrodzenia za czas choroby pracownika z 33 do 14 dni oraz docelowego przejęcia tego rodzaju wypłat przez ZUS, a nie przez pracodawcę. Patrząc z punktu widzenia pracodawcy, każda zmiana Kodeksu pracy powodująca obniżenie kosztów pracy jest odbierana pozytywnie. Dotychczasowe obciążenia podatkowo-kosztowe nakładane na pracodawcę są zdecydowanie za duże. W małych i stosunkowo biednych miejscowościach, do których należy również Lubań, realne płace pracownicze są stosunkowo niskie. Na ich zwiększenie nie pozwala jednak cała machina kosztowa. W cytowanej powyższej części zmian kodeksu, stanowisko pracodawców i związków zawodowych wydaje się być zgodne. Kontrowersję budzi jednak druga grupa zmian w Kodeksie pracy, dotycząca pracodawców zatrudniających mniej niż 10 osób. Tutaj propozycje zmniejszenia obowiązku powiadomienia związków zawodowych o zamiarze zwolnienia pracownika, zniesienie możliwości przywrócenia go do pracy przez sąd po zwolnieniu, eliminacja obowiązku przywrócenia do pracy po urlopie bezpłatnym – wydają się zbyt radykalne. Zmian jest sporo, np. ograniczenie ochrony przedemerytalnej, zmniejszenie przepisów regulujących limity godzin nadliczbowych, przepisów o tworzeniu planów urlopów oraz dotyczących powrotu pracownika z urlopu wychowawczego. Wszystkie tego typu zmiany budzą sprzeciw pracowników i występujących w ich imieniu związkowców. Należy przypomnieć, że dotyczy to mikroprzedsiębiorstw a więc zatrudniających do 10 osób (dlaczego np. nie 5 lub 3). Projekt zmian poddawany jest procedurze konsultacji społecznej i dopiero po weryfikacji przepisów będzie można naprawdę odnieść się do jego oceny.
* Dariusz Cichoń, wiceprzewodniczący Rady Powiatowej OPZZ w Lubaniu
- Trwająca od pewnego czasu dyskusja o potrzebie nowelizacji Kodeksu pracy zyskała ostatnio na dynamice, dzięki złożeniu przez wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda projektu zmian. Związki zawodowe zgodnie zaprotestowały, organizacje pracodawców i sami przedsiębiorcy w większości je poparły. I to nie dziwi. Właściwie całą sprawę można uznać za zamkniętą z chwilą złożenia oświadczenia przez szefa Klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, który stwierdził, że to gremium tak kontrowersyjnych propozycji nie poprze. Pakiet zmian jednak przedstawiono a dyskusja o konieczności nowelizacji kodeksu pracy z pewnością trwać będzie nadal.
Warto zatem przyjrzeć się bliżej propozycjom wiceministra nie tylko w kontekście skutków, gdyby zostały wprowadzone, czy ich zgodności z ustawą zasadniczą, lecz przede wszystkim zasadnością ich wprowadzenia.
Zdaniem wiceministra, zaproponowane zmiany mają zmniejszyć bariery w działalności gospodarczej, ograniczyć zatrudnienie na czarno, stworzyć lepszą ochronę pracowników i umożliwić szybszy rozwój małym (do 10 osób) firmom. Tylko, czy to kodeks pracy, związki zawodowe (w większości tak małych firm nie istnieją), możliwość zwolnienia osoby w wieku przedemerytalnym bądź kobiety w ciąży czy na urlopie macierzyńskim (nawet tej zatrudnionej prywatnie) – przyspieszy rozwój gospodarki?
Rzecz w tym, że przedsiębiorczości potrzebne jest prawo wspomagające jej rozwój (chociażby ustawa o swobodzie gospodarczej), a nie archaizacja przepisów. To pierwsze jest jednak trudniejsze.
Z dnia: 2008-03-18, Przypisany do: Nr 6(341)