Anna Rytel wraz z siódemką dzieci w wieku od półtora roku do gimnazjalnego, ich ojcem i niepełnosprawną babcią mieszka na piętrze starego poniemieckiego domu w Radostowie. Pozostałą część budynku, będącą w nieco lepszym stanie, zajmuje rodzina jej brata, z którym od dawna jest w konflikcie.
Pomieszczenia zajmowane przez Rytlów są - pomimo wyraźnych oznak biedy - schludne i zadbane. Cieszą się pozytywną opinią Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Ponieważ oboje są bezrobotni na ich dochody składają się głównie zasiłki i zapomogi. Nie ma więc mowy o jakichś większych inwestycjach związanych z remontem domu. A od dawna tego wymaga. Dach jest w ruinie a sufity trzymają się jedynie na meblach. Przy mocniejszym wietrze rodzina gromadzi się w jednym pomieszczeniu i czeka… czy tym razem uda się przeżyć.
O pomoc w rozwiązaniu problemu zwracano się nieraz do wójta. Tym bardziej, że już w roku 1999 inspektor nadzoru uznał, że budynek grozi zawaleniem i rodzinom należy przyznać lokale zastępcze. Odpowiedź zawsze była taka sama – nie ma żadnych wolnych mieszkań.
Ostatnie wichury spowodowały jednak takie uszkodzenia budynku – szczególnie dachu - że zamieszkiwanie tam jest niemal samobójstwem. Gmina wpadła więc na pomysł, aby na czas wykonywania niezbędnych prac zabezpieczających dom przenieść Rytlów do nie ogrzewanej remizy strażackiej.
Zdesperowana Anna Rytel postanowiła szukać ratunku w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Poprosiła o wizję lokalną. Na miejsce pojechała kierownik Katarzyna Wójcik i przedstawiciel starostwa Anna Humen, dokumentująca aparatem fotograficznym zastaną sytuację.
- Jest to rodzina spokojna, starająca się unikać konfliktów, choć nie jest to łatwe zważywszy na ujawniające się antagonizmy sąsiedzkie – mówi kierownik PCPR Katarzyna Wójcik. – Dbają o dzieci jak mogą, ale przy tej ilości jest to dość trudne. Budynek znajduje się w opłakanym stanie. Rodzinie trzeba pomóc, bo w końcu dojdzie do tragedii. Ośrodek Interwencji Kryzysowej jest do ich dyspozycji, o czym wiedzą. Tylko że za ich pobyt musiałaby zapłacić gmina, a z tym już gorzej. Jak twierdzi – nie ma pieniędzy.
Wprawdzie dom w Radostowie jest prywatną własnością rodziny Rytlów ale zważywszy na ich zamożność – na remont wykonany we własnym zakresie liczyć nie można. A zrobić coś trzeba i dosyć szybko - bo inaczej w każdej chwili może dojść do tragedii.
Z dnia: 2007-02-06, Przypisany do: Nr 3(314)