Do tej pory sądziliśmy, że jego żywiołem jest poezja a jedyna powieść, wydana jakiś rok temu, jest tylko taką odskocznią – próbą złapania głębszego oddechu w dotychczasowej aktywności twórczej, czy też chęcią sprawdzenia się w nowym gatunku, po czym z pokorą wróci on na dobrze znane i z sukcesem uprawiane poletko – poezję. Nie doceniliśmy autora. Jasne już jest, że zasmakował także w prozie i oto mamy kolejną, nie mającą charakteru autobiograficznego, powieść jego autorstwa pod jakże enigmatycznym ale i obiecującym tytułem „Stamtąd się nie wraca”. Już po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów widać, że proponowany czytelnikom utwór ma charakter wielowymiarowy, tym niemniej cechuje się przejrzystą konstrukcją, co bardzo ułatwia podążanie za losami i przeżyciami bohatera powieści. Fabuła książki rozgrywa się jakby na dwóch płaszczyznach. Pierwszą stanowi przestrzeń publiczna współczesnego Dolnego Śląska. Mamy tu fotografię regionu z jego dynamicznymi przemianami, ale i nierozwiązanymi problemami społecznymi, które główny bohater – reporter jednej z gazet, próbuje dotknąć, opisać i zdiagnozować, oczywiście po to, aby coś w tych patologiach zmienić. Druga warstwa książki, retrospektywna, jest wyidealizowanym obrazem przeszłości, okresu dzieciństwa, młodości i pierwszych porywów serca. Te treści utworu powinny być bardzo odkrywcze poznawczo dla ludzi młodych, którzy dostają bardzo sugestywny opis tego, jak jeszcze całkiem niedawno, kiedy nie panoszyła się telewizja czy tak jak dzisiaj internet, wyglądały lata szczenięce choćby ich rodziców. Należy sądzić, że do tych przekazów z wielkim sentymentem odniosą się również dojrzali czytelnicy, ponieważ odnajdą w nich siebie i swoje znane niejako z autopsji jakże ciepłe wspomnienia...
Więcej o najnowszej książce Kazimierza Kiljana czytaj w aktualnym wydaniu Ziemi Lubańskiej
Z dnia: 2008-12-17, Przypisany do: Nr 24(359)