Opinie na temat akcji przeprowadzanej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad są podzielone. Nie wszyscy są uszczęśliwieni zbiorową wycinką drzew. Jednak zarządca drogi ma twarde usprawiedliwienie dla podjętego procederu.
- Coraz częściej zdarzają się wypadki, także śmiertelne, spowodowane przygnieceniem pojazdów przez konary lub pnie drzew, szczególnie topól, rosnących wzdłuż dróg – czytamy w piśmie GDDKiA. – Ze względu na zagrożenie jakie stwarzają powinny być jak najszybciej usunięte z pasów drogowych i zastąpione innymi bardziej wartościowymi gatunkami.
Zarządca krajowej 30-tki zwrócił się do gmin, przez które ta trasa przebiega o wydanie pozwoleń na dokonanie akcji. Zarówno Gryfów Śląski, Olszyna, Lubań jak i inne samorządy takie pozwolenia wydały, ale w granicach rozsądku. Chodzi o to, by zlikwidować te zadrzewienia, które rzeczywiście tego wymagają. Trudno jednak w to uwierzyć laikowi, który sprawy nie zna, a jadąc drogą widzi, że drzewa wycinane są jak leci. To istny pogrom.
- We wniosku o wycinkę złożonym dwa lata temu przez GDDKiA były wskazane drzewa, które muszą być usunięte ze względu na swój stan, tj. że są suche, zniszczone i zagrażają bezpieczeństwu drogi. Na to dostali pozwolenie – mówi sekretarz gminy Olszyna Halina Białoń. - W przypadku gminy Olszyna jest tak, że zarządca drogi dostał zgodę na 204 drzewa. Jednak w związku z tym co się aktualnie przy drodze nr 30 dzieje trzeba byłoby sprawdzić, czy ta wycinka jest robiona zgodnie z zezwoleniem, bo dotyczy ono tylko i wyłącznie złożonego wniosku.
Także w gryfowskim magistracie rozmiar akcji budzi pewien niepokój, chociaż w wykazie przydrożnego drzewostanu nie wszystkie drzewa są przeznaczone do wycinki. Jeśli chodzi o Lubań, to można powiedzieć, że sytuacja jest pod kontrolą.
- Na terenie miasta Lubań nie pozwolono na wycięcie wszystkich drzew. Tylko te, które rzeczywiście należało wyciąć. W Lubaniu generalnie nie robi się takiego pogromu czy takiego wyżynania – mówi Agnieszka Wierzbicka z Regionalnego centrum Edukacji Ekologicznej w Lubaniu. - Oczywistą rzeczą jest to, że nie możemy się zgodzić z masowym pogromem drzew, bo jest to po prostu idiotyzm.
Kierownik RCEE roztacza wizję przyszłości, jaka może się zdarzyć dzięki lekkomyślnemu wycinaniu drzew gdzie popadnie.
– Proszę bardzo, wyrżnijmy wszystko co tylko można, a potem zobaczymy kiedy się podniesie krzyk, że na tych drogach będzie za gorąco i nie można złapać oddechu. Co będzie wtedy, kiedy ten wysokiej jakości asfalt zacznie się topić i kleić do opon – alarmuje Agnieszka Wierzbicka.
Problem nie należy do najłatwiejszych. Niektórzy kierowcy już cieszą się z tego, że trasa którą będą teraz przemierzać będzie bezpieczniejsza i bardziej widoczna na zakrętach, na których niejeden stracił zdrowie i życie, chociaż bardziej jednak z lekkomyślności niż z warunków jazdy.
- Z jednej strony w tym miejscu gdzie nie ma pobocza i droga jest bardzo kręta wycinka tych drzew na pewno poprawi bezpieczeństwo, ponieważ to właśnie na nich lądowali kierowcy wraz ze swoimi samochodami. I tam było bardzo dużo wypadków – mówi sekretarz gminy Olszyna Halina Białoń. - Jednak bezpieczeństwo Biedrzychowic, najtrudniejszego odcinka na tej trasie, może poprawić tylko i wyłącznie budowa nowej obwodnicy.
W rejonie Lubania, Olszyny i Gryfowa widok wycinanych drzew nie jest jeszcze aż tak przytłaczający. Najgorzej sytuacja wygląda za Gryfowem w kierunku Chmielenia, Radoniowa i Pasiecznika, gdzie droga jest węższa i nie ma pobocza. Trudno dzisiaj powiedzieć jaki efekt przyniesie zmasowana akcja Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która podobne działania prowadzi także na paru innych trasach. Czy spełni się to, o czym mówi Agnieszka Wierzbicka? A może te drzewa rzeczywiście były powodem wielu tragedii drogowych, a nie tylko zwyczajna ludzka brawura i głupota? Czas pokaże czy będzie bezpieczniej.
Z dnia: 2009-03-18, Przypisany do: Nr 6(365)