Jedną z nich jest – jak twierdzą świadkowie – kobieta, blondynka, która podając się za pracownika socjalnego sonduje mieszkańców Lubania, wypytując o osoby starsze. Gdy już do nich trafi informuje, że przyniosła zasiłek czy zapomogę ale trzeba te pieniądze wydać. Starsze osoby sięgają wówczas do miejsc przechowywania swoich domowych zasobów finansowych, co skrupulatnie rejestrują w pamięci oszuści, następnie odwracają uwagę delikwenta i reszty nietrudno się domyślić. Pieniądze z szafy, komody czy innej skrytki po prostu giną.
- My do domów nie przynosimy żadnej gotówki – mówi dyrektor MOPS w Lubaniu Beata Jurak. – Jeśli ktoś twierdzi, że przyniósł pieniądze z MOPS, kłamie i trzeba na taka osobę uważać. Zasiłki są wypłacane tylko i wyłącznie u nas w kasie. Trzeba też wiedzieć, że nasi pracownicy wyposażeni są w legitymacje ze zdjęciem podbijaną co roku i zanim kogoś wpuścimy do mieszkania trzeba to sprawdzić. Chciałabym aby ludzie jak najczęściej, dla swojego bezpieczeństwa, żądali okazania stosownego dokumentu. Wtedy uniknie się wielu nieprzyjemnych sytuacji.
Tym bardziej dyrektor MOPS zależy na nagłośnieniu tej bulwersującej sprawy, że działania pary oszustów zbiegły się z trwającą od jakiegoś czasu akcją rzeczywistych pracowników socjalnych, mającą na celu zdiagnozowanie czy są w środowisku osoby, które wstydzą się korzystać z pomocy opieki społecznej, choć jej bardzo potrzebują.
- W tej chwili ludzie zaczęli się bać i nie wpuszczają moich pracowników – kontynuuje dyrektor. – A przecież działamy dla ich dobra. Chcemy dotrzeć do jak największej liczby osób, które nas nie odwiedzają, nie piszą podań, ale tak naprawdę pomoc im się należy.
Szkoda by było aby tak ważne i potrzebne działania ośrodka spaliły na panewce przez – skądinąd - zrozumiały strach. Wystarczy aby osoby twierdzące że są pracownikami socjalnymi wylegitymować, a wtedy będziemy pewni.
Z dnia: 2009-06-17, Przypisany do: Nr 12(371)