Na krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej Olszyna zaistniała na krótko jako uzdrowisko. W miejscowości znanej w całej Europie z produkcji mebli trzej bracia Müller postanowili stworzyć miejsce wypoczynku i relaksacji. Wykorzystali ówczesny trend mieszkańców dużych niemieckich miast, w tym Berlina, do przebywania na świeżym powietrzu, zażywania kąpieli słonecznych i przyrodolecznictwa.
Wychowywani w murach miast mieszkańcy chętnie relaksowali się w śląskich uzdrowiskach. Utworzono weekendowe kolejowe połączenia, dowożące pełnymi składami letników i kuracjuszy. Obserwując powodzenie Świeradowa i Czerniawy bracia Müller zdecydowali wykorzystać źródełko wpływające do Olszyny od strony biedrzychowickiego lasu.
W 1907 roku odkupili od Oswalda Bormanna grunt leżący w obrębie Majątku Górnego, w miejscu obecnego osiedla przy basenie i nie istniejącej już dzisiaj cegielni. Początkowo skupili się na ogrodnictwie i produkcji rolnej, jednak pomysł stworzenia letniska powoli nabierał coraz bardziej realnych kształtów.
Zanim do tego doszło postawili na rozbudowę istniejącej przy gliniance cegielni, uruchamiając w niej produkcję pustaków. Prawie równocześnie rozpoczęli adaptację okolicznego lasu do celów wypoczynkowych. Obszar ten nie przypominał wówczas terenu dzisiejszego osiedla. Był prawie całkowicie zalesiony i dziewiczy, przedzielony spływającym od strony Mordgrundu krystalicznie czystym strumykiem. Nie było zabudowy osiedlowej, basenu, łaźni z szynkiem czy też boiska – był las i determinacja w realizacji wcześniejszego pomysłu. Nie bez znaczenia była też wizja zarabiania szybkich pieniędzy.
Latem 1908 roku postawiono w lesie wzdłuż strumyka, po obu jego stronach, około dziesięciu drewnianych domków, z otwartą werandą od strony wody, tak aby śpiący na świeżym powietrzu kuracjusze mogli rano, bezpośrednio po przebudzeniu, zażywać zdrowotnej kąpieli. Dla wygody letników strumień przed każdym domkiem posiadał odnogę doprowadzającą wodę do wyłożonych kaflami wanien.
Letnisko podzielone było na część męską, leżącą po stronie dzisiejszych domków jednorodzinnych, oraz damską po stronie dzisiejszego boiska i amfiteatru. Cały obszar był ogrodzony wysokim drewnianym płotem, a nad bramą wejściową wisiał wyrzeźbiony na kawałku brzozowej deski dumny napis Jungborn. Zgodnie z naturalnym i zdrowym sposobem odpoczynku kuracjusze korzystali z sauny urządzonej na styl rosyjski, miejsc masażu, w tym masażu wodnego.
W budynku głównym znajdowała się jadalnia, pokój wypoczynkowy z czytelnią oraz pomieszczenie ze stanowiskami do pisania listów i kartek, bo musimy wiedzieć, że właśnie w tym czasie następował największy rozkwit przemysłu kartkowego. Obok wejścia wybudowano małą łaźnię, która później dała początek budowie nieopodal większego obiektu (Waldbaude) używanego i utrzymywanego przez Towarzystwo Gimnastyczne, a później Gminę. W lesie prowadzącym do pałacu w Biedrzychowicach poszerzono istniejące ścieżki przeistaczając je w alejki spacerowe, wybudowano też mostki i przepusty. Atrakcją był niewielki kamieniołom bazaltowy (dzisiaj pokryty lasem i ściółką).
Kuracjusze mieszkali i odżywiali się ascetycznie. W menu brylowały warzywa i owoce, na czas kuracji rezygnowano z używek. Preferowano długie spacery, wspomniane kąpiele, wtapiano się w przyrodę.
Nad zdrowym pobytem czuwał lekarz – dr Prinz z Dessau. Był on żonaty z córką olszyńskiego majstra stolarskiego Runge, a szwagrem braci Zimmerling z Ruscheweyh Möbelfabrik.
Także mieszkańcy ówczesnej Olszyny odwiedzali Jungborn, byli też tacy, którzy z ciekawości i mody poddawali się surowym i zdrowym regułom pobytu...
Czytaj więcej w najnowszym wydaniu "Ziemi Lubańskiej"
Z dnia: 2007-03-05, Przypisany do: Nr 5(316)