Od lat 90-tych ubiegłego wieku, kiedy to w wyniku przemian ustrojowych został złamany monopol PKS-u w komunikacji pasażerskiej, mamy na naszym lubańskim rynku ostrą konfrontację przewoźników, która od czasu do czasu przeistacza się niemal w otwartą wojnę. Mimo tych groźnie brzmiących znamion rywalizacja ta przyniosła nam, pasażerom, wiele dobrego. Mamy w części bardziej adekwatny do potrzeb podróżujących rozkłady jazdy, podobnie rzecz się ma z przebiegiem tras, z większą kulturą obsługi i spełnianiem życzeń klientów, a nawet pojawiły się wakacyjne ulgowe bilety. To oczywiście skutek zdrowej konkurencji. Ale mamy efekty, które jeśli nie gorszą, to przynajmniej budzą śmieszność pasażerów. Powszechnie znane są spory o korzystanie z dworców czy przystanków, podbieranie klientów poprzez uruchamianie kursów z kilkuminutowym wyprzedzeniem przed połączeniami konkurencji, zrywanie rozkładów jazdy, rozpowszechnianie niepochlebnych opinii czy czynienie sobie wzajemnie różnych złośliwości. Bywało przy tym czasem i wręcz kabaretowo. Głośny był przed laty przypadek, kiedy jeden z byłych dyrektorów lubańskiego PKS-u, lekko ucharakteryzowany, śledził incognito na trasie zachowania konkurencji, czy przestrzega wcześniejszych uzgodnień. Został oczywiście zdekonspirowany i zrobiło się jakoś tak i śmieszno i straszno.
Tak było w przeszłości. Jednak do tego problemu ponownie wracamy teraz, bowiem mamy jego jakąś kolejną odsłonę. Chodzi o podchody, które dało się zaobserwować na przystanku przy Łużyckim Centrum Medycznym w Lubaniu. Użytkowany jest on wspólnie przez spadkobiercę PKS-u spółkę Vojager oraz firmę Bielawa. Podróżnych korzystających z tego miejsca najpierw bawiły czynione sobie przez wymienione podmioty wzajemne „uprzejmości” – zaklejanie czy zrywanie rozkładów jazdy, zawłaszczanie miejsca postojowego itp., z czasem jednak zaczęło ich to wszystko degustować. Mają tego po prostu dosyć. Chcą normalności i poprosili nas o napiętnowanie całej tej niezdrowej sytuacji. I to niniejszym czynimy. Liczymy, że głos pasażerów powinien być dla obu przewoźników najważniejszy i że on pomoże ucywilizować tę niezdrową konkurencję. Trwa ona już ponad dekadę i nie powinna mieć miejsca ani jeden rok dłużej.
Z dnia: 2009-08-26, Przypisany do: Nr 16(375)