Niewyrozumiałość austriackiego rządu w stosunku do śląskich protestantów rodziła ich niezadowolenie, co było pretekstem do interwencji zewnętrznej w celu uwolnienia od religijnego utrapienia. I tak 16 grudnia 1740 roku wojska pruskie, po zawarciu przymierza z Saksonią, przekroczyły w okolicach Głogowa granicę śląską i już pod koniec stycznia bez większego oporu opanowały Śląsk. Austriacy zdołali utrzymać się jedynie w twierdzach w Głogowie, Nysie i Brzegu. 14 grudnia doszło do antyaustriackiego buntu we Wrocławiu, co pomogło w zdobyciu stolicy Śląska i 3 stycznia Fryderyk Wielki uroczyście wjechał do miasta. W bitwie pod Małujowicami (Mollwitz) 10 kwietnia 1741 roku, pomimo ucieczki Fryderyka, Prusacy zwyciężają i 10 sierpnia jego wojska ponownie triumfalnie wkraczają do Wrocławia.
Walcząca na dwa fronty cesarzowa austriacka Maria Teresa zmuszona była w 1742 roku zawrzeć we Wrocławiu taktyczny pokój, który przekazywał Prusom niemal całe terytorium Śląska. Cesarzowa nigdy jednak nie pogodziła się ze stratą bogatej prowincji, co miało doprowadzić do drugiej wojny śląskiej. Jako regionalną ciekawostkę przytoczę fakt, iż na uroczystość zawarcia pokoju udał się do Wrocławia celem złożenia hołdu hrabia Johann Anton von Schaffgotsch z Gryfa. Nie dane mu jednak było spotkać się z Fryderykiem, gdyż 19 marca czekając na audiencję w wieku 67 lat umarł.
Wobec odparcia ataku Bawarczyków i Francuzów na Wiedeń Fryderyk, nie chcąc pozwolić na umocnienie się Habsburgów, znowu zaatakował. Klęski wojsk cesarskich pod Dobromierzem (Hohenfriedburg) i Kotliskami (Kesseldorf) zmusiły cesarzową do przełknięcia goryczy pokoju drezdeńskiego w 1745 roku, który potwierdzał ciężkie warunki wcześniejszego pokoju wrocławskiego.
Trzecia wojna śląska (1756-1763) wybuchła w momencie wtargnięcia Prus do Saksonii. Faktycznie był to europejski epizod wojny siedmioletniej. Walki toczyły się o Saksonię, Śląsk, a także posiadłości kolonialne. Prusy wyszły z tych wojen bardzo wyczerpane i gdyby nie rozpad koalicji po śmierci carycy Elżbiety, wszystkie dotychczasowe zdobycze terytorialne zostałyby utracone, gdyż blisko stutysięczna armia była w rozsypce. Tak się jednak nie stało i pokój zawarty 15 lutego 1762 roku w Hubertsburgu potwierdził zwierzchność Fryderyka praktycznie nad całym Śląskiem i Ziemią Kłodzką.
Wojska różnej przynależności przemieszczały się przez Śląsk rabując i gwałcąc. Wydawały się wracać najgorsze czasy wojny trzydziestoletniej. Również Olszyna i okolice były nawiedzane przez te bandy. Pastor Seliger w kronice kościelnej pod datą 1745 zapisał: „...od soboty do piątku przed pierwszym adwentem następował w okolicy lękowy tydzień. Gromady austriackich huzarów zatrzymały się we wsi. Po ich odejściu pojawiły się wałęsające oddziały wymuszając i rabując. Nocą siedmiu ludzi wtargnęło do zamku pana von Döbschütz i po przeszukaniu budynku zabrali skrzynię zrabowanych przedmiotów. Schorowaną baronową von Jaxheim, matkę pani von Döbschütz, przepędzili z łóżka i odebrali kosztowności. Kilku mieszkańców zabrali ze sobą w kierunku Gryfowa.”
Wszystko to działo się pod bokiem pruskiego króla, który przemieszczał się ze swoimi wojskami kilkadziesiąt kilometrów na północ na linii Lwówek–Lubań. 22 listopada 1745 roku zatrzymał się ze swoim wojskiem na kwaterę pod Włodzicami (Walditz), na południe od Bolesławca. Dzień później jego przednie straże pod dowództwem generała Hansa Joachima von Ziethen, nadciągające od Nowogrodźca, przepędziły z katolickiego Henrykowa Sasów walczących u boku Austriaków, oczywiście plądrując opanowaną wieś. Po zwycięskiej bitwie Fryderyk II, wraz ze sztabem, zatrzymał się z 25/26 listopada w dworze w Ujeździe Dolnym pod Zgorzelcem. Im dalej przedzierał się Fryderyk w głąb Saksonii tym odważniejsze stawały się zbójeckie bandy jego żołnierzy. Kiedy 25 grudnia 1745 roku zawarto w Dreźnie pokój mieszkańcy Olszyny odetchnęli, a Boże Narodzenie tego roku kronika kościelna wspomina jako najpiękniejsze i najspokojniejsze od lat.
Przez Olszynę i okoliczne wsie przechodziły wiele razy wojska, zatrzymując się na kwatery i rekwirując żywność. Szczególnie zły był rok 1757. W lipcu książę Henryk, brat króla, zmuszony był wycofać się w kierunku Saksonii i Austriacy podeszli pod Gryfów, Lwówek Śląski i Lubań. Od lubańskiego burmistrza von Zimmera zażądano przysięgi wierności. Kiedy odmówił, został wzięty do niewoli i odesłany do Czech. W końcu sierpnia 1757 roku ponownie przemieszczały się wojska pruskie od Zgorzelca, przez Lubań i dalej do Gryfowa i znaczna część oddziałów ponownie przeciągnęła przez Olszynę. Jeszcze w tym roku pojawili się znowu Austriacy. Wiosną następnego roku wyparli ich Prusacy. Każda z armii naturalnie ponownie nakładała na mieszkańców kolejne obciążenia wojenne. W październiku 1758 roku zatrzymał się w Lubaniu na kwaterę sam król. Stąd posyłał oddziały swojego brata księcia Henryka w kierunku Gryfowa i dalej pod Jelenią Górę, aby oczyszczać okolicę od Austriaków. Pruskie oddziały grenadierów prowadziły działania wojskowe do marca 1759 roku, gdzie pod Rząsinami doszło do większej potyczki, w której wzięto jeńców wraz z rannym pułkownikiem.
W 1758 roku ponownie okolica Olszyny stała się teatrem działań wojennych, kiedy austriacka armia znalazła się pod Leśną. Od strony Wachbergu obok Stankowic mieli szerokie spojrzenie na dolinę Kwisy, aż do Lubania. Żółty szlak, który wychodzi z miasta Leśna, prowadzi wąską, skalistą i stromą doliną. Idąc dzisiaj prawym brzegiem Kwisy napotkamy na skraju lasu unikatowe resztki dobrze zachowanych okopów z czasów wojny siedmioletniej. Trochę zarośnięty rów ma ok. 250 metrów długości, 50-100 cm głębokości i 2,7-3,4 metrów szerokości. Wykopali je tzw. pandurzy - oddział piechoty bałkańskiej (Serbowie i Chorwaci) na usługach Habsburgów. W listopadzie 1758 roku w tym miejscu starły się oddziały austriackie gen. Laudona z otaczającą je armią pruską ks. Karola. Podobno w pobliżu szczytu wzniesienia zlokalizowany jest grób pandurów, na którym stał nagrobek z napisem upamiętniającym śmierć „irdyjskich wojowników” (tak nazywano pandurów).
Kiedy król pruski stanął pod Lwówkiem, jego przednie warty podsunęły się do Rząsin. W tym momencie Olszyna znalazła się pomiędzy rozlokowanymi wojskami, a patrole raz jednych, raz drugich przechodziły przez wieś. Pewnego dnia zwiad pruski zatrzymał się w centrum wsi przed pustą szkołą katolicką (dzieci przeniesiono do nowo otwartej szkoły ewangelickiej). W budynku znajdował się jedynie nauczyciel Knerich, pełniący również funkcję dzwonnika. Żołnierze po przeszukaniu budynku wyciągnęli nauczyciela, pobili go i przeciągnęli przez wieś za koniem w kierunku Ubocza. Dopiero w Görriseifen, gdzie kwaterował król, postawiono mu zarzut szpiegostwa i po osądzeniu stracono. Opis tego zdarzenia znajduje się w historii olszyńskiej parafii ewangelickiej pastora Oswalda Kadelbacha.
Kiedy w lutym 1763 roku zabrzmiały pokojowe dzwony Lubań i okoliczne wsie, trapione wcześniejszymi kontrybucjami i gwałtami, odetchnęły i jak zapisano w kronice kościelnej Olszyny - „...zwrócili (mieszkańcy) oczy ku niebu, by Bogu podziękować”. Fryderyk wracając do Berlina przejechał przez Lubań. Wcześniej, 17 marca 1763 roku, owacyjnie witał go Lwówek, gdzie pojechało wielu mieszkańców Olszyny i Ubocza. Naprzeciwko monarchy wyjechało konno 50 mieszczan i rajców. Przy bramie lubańskiej witało go 6 chłopców w białych rzymskich szatach i 6 dziewczynek w strojach pasterskich, co symbolizowało wojnę i pokój. Podróż przez Śląsk zajęła mu 14 dni, po czym owacyjnie przywitali go mieszkańcy Berlina.
Jeszcze jedna uwaga. Sporo informacji dotyczących roli pobliskiego Radostowa podczas wojen śląskich znajdą Państwo w moich dwóch poprzednich felietonach historycznych. Reguły i ograniczenia redakcyjne powodują, że nie mam możliwości dokładniejszego rozwinięcia obszernych tematów, ale wiedza przekazywana Państwu pozwala na w miarę dokładne przybliżenie historii naszego regionu – tej niepolskiej.
Z dnia: 2010-02-03, Przypisany do: Nr 3(386)