Wielu z młodych malarzy zauroczyły przedstawione przez mistrzów Karkonosze i po dramacie pierwszej wojny światowej postanowili zamieszkać w podgórskim ustroniu. Miejsce to było im znane jako ostoja ciszy i piękna z wcześniejszych artystycznych wypraw. Pozwoliło to zapewne łatwiej zapomnieć pierwszo wojenne koszmary i tworzyć sztukę w środowisku wolnym od wielkomiejskiego gwaru.
W trudnych latach powojennej inflacji i biedy poszukiwali jakiejś idei czy tematu, któremu mogliby się poświęcić, a szczególnie wspólnoty, z którą mogliby się połączyć. Odrzucano społeczną rzeczywistość wielkich miast i gwałtownie rozwijającego się przemysłu. Artysta znajdował się w trybach wielkomiejskiej pogoni za zyskiem, co przeczyło idei wolnej, nieskrępowanej twórczości, zgodnej z przyrodą i krajobrazem. Tylko w ten sposób, na częstokroć idealizowanej prowincji, żyjąc prosto, surowo, czerpiąc bezpośrednią inspirację twórczą z otoczenia mogły powstać dzieła prawdziwe i piękne w myśl nowej idei „jedności życia i sztuki”. Ruch ten nosił charakterystyczne miano „byle z dala od Berlina”.
Artystów urzekła wspaniałość gór ze zmienną aurą i surową przyrodą. Karkonoski koloryt, ostry, jaskrawy, pełen intensywnych barw, potrafił szybko przeobrażać się w zamgloną, wyciszoną atmosferę z całą gamą łagodnych lokalnych odcieni. Zjawiska przyrody były fascynujące, tworzyły nieustający teatr natury, który zachwycał i oczarowywał widza bogactwem wrażeń. Karkonosze przyciągały swoją historią, autentycznym górskim folklorem czy legendą karkonoskiego Ducha Gór. Szklarska Poręba - największy kurort karkonoski, była już wówczas powszechnie znana również jako kolonia artystów. Nie bez znaczenia była bezpośrednia linia kolejowa.
Pod koniec drugiego dziesięciolecia XX wieku Szklarską Porębę, jako miejsce stałego zamieszkania, obrało trzech malarzy: Alfred Nickisch, Hans Oberländer i Franz von Jackowski. Uprzednio kształcili się we wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem Carla Ernsta Morgensterna. Szklarska Poręba stała się miejscem, w którym mogli uciec i zapomnieć o koszmarze wojny światowej. Wsparciem i autorytetem stał się dla trzech przyjaciół ociemniały malarz prof. Hans Fechner. Był on współtwórcą idei powołania do życia u stóp Szrenicy artystycznego bractwa.
9. maja 1922 roku lokalna gazeta „Schreiberhauer Wochenblatt“ doniosła o utworzeniu „Vereinigung bildender Künstler St. Lukas“. W nazwie bractwo nawiązywać mogło w odległy sposób do założonego przez malarzy „Lukasbund” – „Związku św. Łukasza”, który powstał w 1809 roku w Wiedniu i w późniejszych latach znany był jako „Nazareńczycy”. Być może karkonoscy malarze wykorzystali postać św. Łukasza jako patrona artystów.
Pierwszymi nauczycielami bractwa zostali Alfred Nickisch, Franz von Jackowski, Hans Oberländer, Georg Wichmann, Joachim Wichmann, Paul Aust i Cirillo del'Antonio. Oprócz własnej działalności artystycznej członkowie bractwa mieli obowiązek aktywnego uczestnictwa w imprezach i odczytach naukowych organizowanych w "Młynie św. Łukasza". Spotkania takie, oprócz wartości poznawczych, były też doskonałą formą promocji i reklamy dla prac artystycznych wykonanych przez „łukaszowców”. Pierwsza wystawa bractwa miała miejsce 9. września 1922 roku. Wzięli w niej udział prof.Hans Hechner, prof. Arnold Busch, Alfred Nickisch, Georg i Joachim Wichmann, Franz von Jackowski, Hans Oberländer, Hans Zimbal, Werner Fechner - syn Hansa, dr Paul Aust i Cirillo dell'Antonio. W większości byli to artyści silnie związani z regionem, osiedli na stałe w Kotlinie Jeleniogórskiej.
Artyści „Vereinigung bildender Künstler St. Lukas” w Szklarskiej Porębie stanowili twórczą grupę, dla której wspólnym celem było przeżywanie w sztuce karkonoskiego krajobrazu. Był to zbiór indywidualności urzeczonych górskim pejzażem, przyrodą i folklorem, nie poddający się jednak jednoznacznej ocenie artystycznej. Bliskie związki łączyły artystów z mieszkającymi tutaj literatami i naukowcami. Niektórzy artyści mieszkali dłużej lub krócej w samej Szklarskiej Porębie czy w najbliższej okolicy. Wszyscy brali udział w indywidualnych lub zbiorowych wystawach w „Młynie św. Łukasza” czy później w hotelu „Zum Zackenfall”. Reprezentowali różne kierunki i techniki artystyczne charakterystyczne dla sztuki końca XIX i pierwszej połowy XX wieku. W większości związani byli z zachowawczymi kierunkami w sztuce, choć niektórzy reprezentowali wiodące pod względem artystycznym ośrodki i tendencje twórcze. Wielu, jak na przykład Friedrich Iwan czy Erich Fuchs, starało się wypracować własną, indywidualną drogę. Bractwo działało szczególnie aktywnie w pierwszej połowie lat dwudziestych i na początku lat trzydziestych, kiedy przyłączyli się nowi, młodsi artyści.
W jednym z poprzednich artykułów przedstawiłem prof. Carla E. Morgensterna, pokazałem też jego olejny obraz z leśnym domkiem w lesie, niedaleko Karpacza. Dzisiaj znajdziecie w tekście jego karkonoską akwarelę podobną w tonacji do prezentowanej też pracy P. Wejmanna. Jednak bez wątpienia ozdobą dzisiejszego artykułu jest niewątpliwie urokliwy widoczek Paula Austa. Jak wcześniej wspomniałem był współzałożycielem, w 1922 roku, Stowarzyszenia Artystów św. Łukasza w Szklarskiej Porębie. Należał do najstarszych członków – miał wówczas 56 lat, a z grafikami Friedrichem Iwanem i Erichem Fuchsem dzieliła go różnica pokolenia. Był uzdolniony muzycznie, grał na paru instrumentach. Jego córka Irmingard była także utalentowaną plastyczką.
Wybrałem też dwie kolejne akwarele, a właściwie gwasze Paula Weimanna i Friedricha Iwana. Ta pierwsza to letni pejzaż, druga to zimowy obrazek charakterystyczny dla twórczości Iwana zwanego „schnee-Iwan”. Iwan był rasowym plenerystą. Jego szkice - rysunki i akwarele powstawały zawsze w terenie. Stanowiły wzorzec dla powstających w pracowni płyt akwafortowych i rzadszych obrazów olejnych. Ciekawostką jest, że rozpoczął studia w klasie malarstwa prof. Carla E. Morgensterna we wrocławskiej Szkole Sztuk Pięknych w wieku 14 lat!
Paul Weimann żyjąc na uboczu, z dala od środowiska artystycznego, zajął się malarstwem tworząc prawie wyłącznie pejzaże, które powstawały wyłącznie w plenerze. Uzdolnienia muzyczne sprowokowały go ok. 1910 roku do podjęcia prób przedstawienia za pomocą cyklu rysunków pejzażowych muzyki Beethovena. Sławę przyniosły mu jednak realistyczne krajobrazy z pogórza karkonoskiego.
Rozwój techniki druku spowodował możliwość powielania dzieł mistrzów karkonoskiego pejzażu na modnych wówczas i popularnych kartach pocztowych. Dodatkowe zamówienia składane przez gospodarzy schronisk „Księcia Henryka” Gustava Elsnera i na Śnieżce Emila Pohla spowodowały, że reprodukowane w tysiącach egzemplarzy, nie tylko olejne obrazy, ale również specjalnie wykonywane w tym celu akwarele, przyniosły Morgensternowi i Iwanowi szeroki rozgłos i sławę. Nieco bardziej złośliwi konkurenci od pędzla obwołali Morgensterna „Królem pocztówek”.
Z konieczności, z powodu szczupłości miejsca, nie rozwijam szerzej ciekawych życiorysów ówczesnych artystów, gdyż zależy mi na uwypukleniu wybranych prac, które mam nadzieję same w sobie stanowią o kunszcie karkonoskich „łukaszowców”. Pozostawiając Państwa własnej wrażliwości na piękno pozdrawiam i obiecuję rychły powrót w „olszyńskie klimaty”.
Z dnia: 2011-05-25, Przypisany do: Nr 10(417)