Inspektor Penetrujący Aleksander Pukanow melduje…
Stosunkowo niewiele jeszcze wiemy o próbach wejścia do schronu po 1945 roku. Zachowały się szczątkowe informacje archiwalne oraz nieco wspomnień najstarszych osadników lubańskich. Bardzo ciekawe informacje na temat schronu pod Kamienną Górą znajdują się w Archiwum Państwowym we Wrocławiu, dotyczą działalności Przedsiębiorstwa Poszukiwań Terenowych. Dane o tajemniczej działalności tego przedsiębiorstwa na Ziemiach Zachodnich zostały zebrane przez Marka Lubicza-Woyciechowskiego (Szczecin 2006). Firma ta została powołana formalnie 9 sierpnia 1948 roku w celu poszukiwania poniemieckiego mienia, które przede wszystkim posiadało wartość przemysłową (maszyny, surowce), ale i także materialną (potocznie zwane „skarbami”). Obok tego także zbierała różnego rodzaju plany, dokumenty o charakterze obronnym, projekty techniczne, naukowe, wykazy jeńców i nadzorców obozów koncentracyjnych. Odnalezione mienie i dane przekazywano odpowiednim instytucjom. Lubań znajdował się w obszarze działania Rejonu I we Wrocławiu. Informacja o poszukiwaniach w naszym mieście pojawia się w sprawozdaniu z działalności przedsiębiorstwa za okres od 1 sierpnia 1948 roku do 31 marca 1949 roku, które zostało przedstawione na konferencji z wiceministrem Ministerstwa Przemysłu i Handlu - Eugeniuszem Szyrem. Pod numerem sprawy 132/I-49 istnieje zapis „Lubań, ul. Sportowa – zadanie do wykonania – Badanie – ukryte remanenty”. Co mieści się pod słowem remanenty? W ten sposób określano wszelkiego rodzaju poszukiwane przedmioty o znaczeniu przemysłowym bądź wartościowym, czyli tzw. skarby. W 1949 roku do PPT trafiło zgłoszenie, które zapisano – „Lubań, ul. Sportowa. Kamieniołomy, lochy, wózki górnicze”. Kolejne zachowane informacje dotyczące działalność PPT w Lubaniu pochodzą już z bezpośredniej penetracji miasta. 8 lutego 1949 roku przybył do miasta Inspektor Penetrujący Aleksander Pukanow. W swym sprawozdaniu napisał, iż przybył do miasta ok. godz. 13.00 z następującym planem: 8 – zbieranie informacji i uzgodnienie robót poszukiwawczych z UB, 9 i 10 lutego – prace na terenie klasztoru i Kamiennej Góry”. W dalszej części sprawozdania Pukanow zapisał - „9 lutego od rana przeprowadzaliśmy rekonesans terenu Kamiennej Góry. Chodziło o podziemne wiercenia jakich dokonali tu Niemcy oraz większą ilość trunków (według gadki w mieście 2000 butelek szampana) ukrytą w Domu Turystycznym na górze. Ustaliliśmy, że istniały trzy podziemne chodniki, które Niemcy przed odejściem wysadzili w powietrze. Mieli tam ukryć większą ilość ekwipunku wojskowego. Nie znaleźliśmy żadnego dojścia do podziemi. Sądząc z urobku znajdującego się przy wysadzonych wejściach, korytarze podziemne były znacznej długości. Roboty jakiekolwiek byłyby bardzo kosztowne i ryzykowne”. Znając dziś niedawno na nowo „odkryte” plany tych sztolni, można powiedzieć, iż zebrane informacje były dość dokładne.
Mimo dość pesymistycznego raportu o zniszczeniu wejść do tuneli i dużych kosztach odkopania, sprawa nadal interesowała PPT, o czym świadczy kolejne sprawozdanie, tym razem Jana Sokołowskiego z 28 stycznia 1950 roku. Inspektor podczas pobytu w Lubaniu odbył rozmowę z szefem lubańskiego Urzędu Bezpieczeństwa, którą zrelacjonował w ten sposób – „Szef UB wspomniał również o podziemiach Kamiennej Góry, znajdującej się pod Lubaniem, gdzie coś budowano w czasie wojny i gdzie wojsko już robiło poszukiwania, a harcerze wyciągnęli stamtąd stare działo nabijane od przodu…”. Wspomniane działo do 1945 roku znajdowało się na tarasie widokowym przy Domu Górskim (dzisiejszy Zameczek), jest uwidocznione na wielu przedwojennych pocztówkach. Dość ciekawa jest informacja, iż przed PPT jakieś poszukiwania pod Kamienną Górą prowadziło wojsko. Ale które? Polskie czy radzieckie? Z informacji ustnych (za pośrednictwem J.Skowrońskiego) wynika, iż dokładnie naprzeciw wejść do sztolni, w budynku najbliższym wejść do nich, u wylotu ul. Sportowej do Komuny Paryskiej (a więc przy dzisiejszej M. Skłodowskiej–Curie nr 10) w 1945 roku ulokowało swoją siedzibę radzieckie NKWD. Czy to przypadek, że w tym miejscu? Czemu nie w okazalszych, typowo biurowych pomieszczeniach bliżej centrum miasta, lecz na jego peryferiach? Czyżby ta lokalizacja miała związek z podziemiami pod Kamienną Górą?
W dalszej części sprawozdania pada stwierdzenie, które zachęca do dalszych penetracji Kamiennej Góry – „Gdyby Dyrekcja poszła na dalsze poszukiwania, to można by poza tym spenetrować Kamienną Górę, oraz ruiny muzeum, a także bardzo rozległe podziemia Lubania, do których zdaje się nikt dotąd nie wchodził”. Na tym badania PPT w Lubaniu się kończą. Bynajmniej nie w związku z brakiem zainteresowania tematem, jednakże w związku z likwidacją przedsiębiorstwa z dniem 1 lipca 1950 roku. Kamienna Góra w Lubaniu wzmiankowana jest jeszcze w repertorium spraw prowadzonych w 1949 roku przez PPT – „Sprawa nr 132/I-49. Lubań (teren), wylot ul. Sportowej na Kamiennej Górze (altanka). Treść zgłoszenia – kamieniołomy, lochy, wózki górnicze, maszyny do pisania, sprzęt wojenny. Wynik badania – negatywnie”. O ile informacja ze zgłoszenia jest zgodna z ówczesną rzeczywistością, o tyle trudno zrozumieć ów wynik badania jako negatywny – chyba, że przyjmiemy, iż inspektor po prostu nie dostał się do wnętrza lochów.
Tajemnicze wózki górnicze i szyny
Czy były kolejne poszukiwania? Tutaj muszę odwołać się już do pamięci jednego z mieszkańców Lubania, pana J.T., urodzonego w 1939 roku. Pamięta, iż w roku 1952 lub 1953 zjawiła się tutaj drużyna saperów (12-14 osób). Jako były wojskowy uważa, że prawdopodobnie była to jednostka z Bolesławca lub Wrocławia. Co ciekawe, miejsca wejść do sztolni i informacje o nich podał saperom autochton z ul. Gajowej, który mieszkał w Lubaniu w czasie wojny i pozostał tutaj po 1945 roku. W okresie od wiosny do lata, ręcznie przy pomocy szpadli i łopat odkopywano wejścia do sztolni od strony ul. Parkowej. W sumie żołnierze mieli odsłonić około kilkunastu jej metrów. Ze słów tego świadka (potwierdzonych także przez jeszcze dwóch innych) wynika, iż sztolnia była wewnątrz stemplowana drewnianymi balami, które już wówczas miały być nieco zmurszałe. Na marginesie inna osoba (S.W.) twierdziła, że było widać jednak sklepienie obudowane cegłą i można było jeszcze je zobaczyć w latach 50-tych, przed całkowitym zasypaniem wejścia. Według J.T. na początkowym odcinku sztolnia biegła w ile. Czy saperzy zdołali dostać się do wnętrza schronu? Co znaleźli? Niestety tego nie ustaliłem. Wkrótce wejścia zostały przez nich zasypane. Była to ostatnia próba odkrycia tajemnicy Kamiennej Góry. Wyniki tych prac zapewne powinny być opisane w sprawozdaniu, tyle czy jeszcze się ono zachowało? Jest to kolejny trop do sprawdzenia w archiwach. Ten sam świadek J.T. wspomina również, iż w kociołku, na dnie stawu jeszcze w latach 1950-1951 znalazł wraz z kolegami dużą ilość broni w skrzyniach - panzerfausty oraz flary o białym świetle ze spadochronikami z białego płótna. Militaria te zostały znalezione ponoć zimą, gdy lubańska mleczarnia wybierała na swoje potrzeby lód, tak, aż jego tafle wybrano do samego dna stawu. Inny świadek z ul. Gajowej (P.Z.) przypomina sobie, iż jeszcze co najmniej do lat sześćdziesiątych w prawym (zachodnim) narożniku kociołka było niewielkie zagłębienie, do którego płynęła ze skały woda, zwano go wtedy „źródełkiem”. Oba te opisy dotyczą miejsca, w pobliżu którego znajdowało się właśnie jedno z bocznych wejść do schronu. Natomiast opisy bardzo wielu świadków, z którymi rozmawiałem, potwierdzają informacje o torach i wózkach górniczych przy ul. Parkowej przy dzisiejszym placu zabaw. Pamięta je chociażby p. Józef Bujak czy J.T., którzy przybyli do Lubania w 1946 roku, a szyny kolejnych kilka osób (np. P.Z). Jeszcze do lat sześćdziesiątych ze sztolni nr 1 wyłaniały się szyny (wąskotorowe, do wagoników - kolibek, pchanych ręcznie). Biegły one około 5 metrów w kierunku ul. Parkowej, po czym kończyły się rodzajem obrotnicy, na której można było wagonik skierować w dowolną stronę (zapewne były dalsze tory, równoległe do ul. Parkowej). Szyny te przeszkadzały chłopakom w kopaniu piłki, aż w końcu zostały wykorzystane na ogrodzenie jednego z pobliskich ogrodów (w miejscu gdzie dziś stoi sklep przy Parkowej). Istnienie pobliskiej sztolni potwierdza również dren odwadniający, którym na ul. Parkową sączy się woda. Również potwierdza się informacja PPT z 1949 roku o urobku przy wylocie ówczesnej ul. Sportowej (dzisiejsza M.Skłodowskiej-Curie). Boisko i plac zabaw znajdują się na sztucznie usypanym wyniesieniu. Spróbowałem przeliczyć ilość zgromadzonego materiału na metry sześcienne – długość wyniesienia około 100 metrów, szerokość około 30 metrów i wysokość ponad poziomem ulicy około 2 metry. Daje to około 6.000 m3 urobku. A teraz przyjmując szerokość hipotetycznego korytarza na 3 metry (najwęższe miejsce zapadliska) i niewielką wysokość np. 2 metrów, daje nam to w sumie około 1000 metrów tunelu, co mniej więcej odpowiada długości tunelu z odnalezionego niemieckiego planu schronu.
Dwa zagadkowe obiekty znajdują się nad linią przebiegu sztolni – na powierzchni w części centralnej parku. Mamy tam żelbetowy podziemny obiekt o powierzchni kilku metrów kwadratowych, a także 50 metrów na wschód – ceglany fundament o wymiarach 4x4,5 m. Czy to tylko przypadek? Czy też są to pozostałości obiektów technicznych związanych ze schronem - wentylacja, dopływ wody pitnej z wodociągu, wyłaz pionowy?
Tomasz Bernacki
Z dnia: 2011-08-24, Przypisany do: Nr 16(423)