To co stało się 5 lipca br. okazało się bardziej niszczycielskie dla Olszyny niż obie wojny światowe. Mimo wszystko jednak mieszkańcy powoli odbudowują swoje domostwa zalane przez powódź. W wielu miejscach słychać odgłosy remontowych zmagań. Oczywiście ważna jest pomoc państwa i miejscowego samorządu, który nieustannie zabiega o wsparcie centralnych organów rządowych. Największa pomoc w usuwaniu skutków powodzi była w pierwszych dniach, zwłaszcza przy wywożeniu szlamu, zasypywaniu wyrw i uprzątnięciu zniszczonych mebli i sprzętów domowych, które składowane są na terenie dawnej cegielni przy ul. Adama Mickiewicza. Wspomnieć należy o przedsiębiorcach, którzy użyczyli swój sprzęt i ofiarnie pracowali nad przywróceniem porządku po wielkiej wodzie. Olszyna zaczyna wyglądać już całkiem dobrze i prawie nie widać skutków kataklizmu, choć w kilku miejscach pamiątki po nim wciąż jeszcze będą bardzo długo widoczne. O większe wsparcie finansowe dla mieszkańców i przedsiębiorców, którzy ucierpieli starają się wszyscy – gmina, powiat, a nawet parlamentarzyści z regionu.
Dzięki staraniom burmistrza Leszka Leśko ul. Żymierskiego oraz koryto rzeki, które podczas powodzi zostały na przestrzeni kilkuset metrów totalnie wymyte, są obecnie odbudowywane. W sumie szczęśliwym trafem było to, że na początku lipca rozpoczęto poprawienie regulacji i udrożnienia rzeki, co było planowane od lat. Kwestia regulacji jej koryta to rzeczywiście sprawa dyskutowana od dawna. Nie jest żadną tajemnicą, że poziom dna jest obecnie znacznie wyższy niż bywało to przed laty. Świadczy o tym np. fakt, że kanał odpływowy z dawnej olszyńskiej wytwórni oranżady jeszcze dobrych kilka lat temu znajdował się ponad metr nad poziomem wody. Tymczasem obecnie, gdy szacowano straty i sprawdzano instalacje, okazało się, że znajduje się on ok. półtora metra pod dnem Olszówki. Na zmiany w poziomie dnia rzeki wskazuje jeszcze jedna ciekawostka warta odnotowania – kilkanaście lat temu pod olszyńskimi mostami mógł spokojnie przejść rosły mężczyzna niosąc dziecko na ramionach – teraz jest to niemożliwe. Wielu wskazuje więc na problem z dbałością o rzekę, bo przecież takich zdarzeń przez cały XX wiek w Olszynie nie było.
Bezpośrednio po powodzi ruszono z pomocą do mieszkańców. Nieoceniona w tym wszystkim była inicjatywa Caritas, ale i parafialnego Stowarzyszenia „DAR SERCA”, dzięki którym ruszono z przygotowywaniem obiadów dla poszkodowanych oraz organizacją wsparcia żywnościowego i rzeczowego (odzież, meble, środki czystości). Tam gdzie nie docierała pomoc gminnych komisji, pojawiały się panie z Parafialnego Zespołu Caritas. Tutaj też napływała pomoc z regionu od stowarzyszeń, z lubańskich parafii a nawet z zagranicy. Miejscowy samorząd również organizował żywność oraz potrzebne dla powodzian dary. Współpraca między Kościołem a gminą na tym polu także się układała, bo przecież wszystkim zależało na niesieniu pomocy.
Odbudowa zniszczonych domostw potrwa jeszcze dobrych kilka tygodni a nawet miesięcy. Strach przed wielką wodą jednak pozostał – tego nie da się zapomnieć. Cieszy to, że tak wielu ludzi przyszło z pomocą poszkodowanym powodzianom, że nikt nie pozostał obojętny na ludzką krzywdę. To napawa nadzieją, że po burzy i wielkiej wodzie nad Olszyną, Uboczem i innymi zniszczonymi przez powódź miejscowościami znowu zaświeci słońce.
Z dnia: 2012-08-08, Przypisany do: Nr 15(446)