Koszmar trwa od wielu lat. Były pisma i petycje, ale niewiele to pomagało. Kiedy w 2010 roku padły propozycje dwóch wariantów budowy obwodnicy wszyscy myśleli, że w końcu się uda, ale w paradę weszła organizacja Euro 2012 i wszystko spełzło na niczym. Dziś już wiadomo, że było to pisanie palcem na wodzie – nie ma ani kosztorysów, ani jakiejkolwiek dokumentacji. W końcu ludzie z Biedrzychowic podjęli kolejną interwencję niemal błagając o obwodnicę i zapowiadając wyjściem na ulicę. Tymczasem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozłożyła ręce, mówiąc że nie ma pieniędzy. To już przelało czarę goryczy i w końcu wyszli na ulicę, blokując ją przez pełną godzinę. Mieszkańców wspomagają od początku władze gminy, ale to także niewiele pomogło.
- Chcielibyśmy zrobić wszystko aby pomóc tym mieszkańcom. Jednak jest to od nas całkowicie niezależne – mówi burmistrz Olszyny. - Swego czasu były dwie koncepcje wybudowania obwodnicy Biedrzychowic od strony południowej za 30 mln zł w 2010 roku, która została skutecznie oprotestowana, oraz znacznie droższa opcja północna za 48 mln zł.
Wraz ze swoim zastępcą Haliną Białoń przybył do Biedrzychowic, by wesprzeć mieszkańców swoją obecnością i pokazać, że jest razem z nimi.
Do blokady drogi zmobilizowała mieszkańców sołtys Mariola Kondracka, która od samego początku aktywnie przewodzi ich walce o obwodnicę. Protestujących wsparły także osoby z Nowej Świdnicy, Karłowic, Kałużnej i Zapusty.
- Protestujemy dlatego, że ciężko się nam tutaj żyje, jest potwornie hałaśliwie. Ludzie są zmęczeni, przede wszystkim psychicznie – mówi sołtys Mariola Kondracka. – Poza tym przez tak duże natężenie ruchu pękają nam domy, wszystko nadaje się do remontu – po prostu trudno nam tak ciągle żyć. Mamy nadzieję, że chociaż uda się wciągnąć tą planowaną od lat obwodnicę Biedrzychowic do jakiś planów finansowych w przyszłości.
Z odpowiedzi Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wynika jednak, że do 2015 roku o rozpoczęciu jakiejkolwiek inwestycji mieszkańcy mogą jedynie pomarzyć. Wszystko rozbija się głównie o pieniądze.
W 2010 roku przedstawiono mieszkańcom możliwości i obietnice. Jak się okazało – bez pokrycia, bowiem nie ma żadnych konkretnych wyliczeń, kosztorysów, czy tez dokumentacji. Najciekawsze w tej sytuacji są badania wykonane w tamtym okresie. Pomiary natężenia ruchu wykazały, że w 2010 roku przez Biedrzychowice przejeżdżało aż 7 tys. aut na dobę a jeśli zauważy się, że obecnie ruch kołowy jest jeszcze bardziej intensywny, to w efekcie można spekulować nawet o 14 tys. pojazdów dziennie.
Mieszkańcy jednak protestują przede wszystkim ze względu na własne bezpieczeństwo i w trosce o dwój dobytek, który niszczeje w zastraszającym tempie głównie przez nadmierny ruch kołowy w pobliżu ich domostw.
- O godzinie 5.00 rano mamy pobudkę, bo niestety wtedy właśnie samochody zaczynają jeździć. Jest taki szum, że nie można spać. Drżą całe budynki. Samochody jadą jeden za drugim, z tirami jest jeszcze gorzej – mówi Teresa Malczewska, mieszkanka Biedrzychowic. - Mieszkam na samym zakręcie. Płot mam zawsze uszkodzony, dom jest popękany. Nie da rady tak żyć. Coś trzeba z tym zrobić.
Podobnie twierdzi także Elżbieta Dublańska, która mieszka zaledwie półtora metra od ruchliwej trasy. Ruch jest tak wielki, że czasami niewiele brakuje, by auta wjechały jej wprost do domu.
- Nie tylko tiry wjeżdżają, ale także samochody osobowe. Rok temu tir zerwał rynnę z dachu mojego domu i pojechał dalej. Mieszkam półtora metra od ulicy - nie idzie ani telewizji oglądać, ani spać. Tragedia – skarży się pani Elżbieta.
Wszyscy są zgodni co do jednego. Jest niebezpiecznie i to niezależnie od tego czy jest się mieszkańcem domu przy ruchliwej drodze czy pieszym, który z narażeniem życia przez nią przechodzi w godzinach szczytu. Czy protest był konieczny? Czy trzeba było wstrzymywać ruch? Biedrzychowiczanie twierdzą, że było warto. Zgadzają się z nimi także sami kierowcy, którzy także dostrzegają potrzebę budowy obwodnicy. Na pewno byłoby szybciej i oczywiście bezpieczniej. O tym co udało się osiągnąć protestującym przekonamy się w przyszłości. Miejmy jednak nadzieję, że dramatyczny apel mieszkańców Biedrzychowic otworzy nowy rozdział w tej ciągnącej się od lat sprawie.
Z dnia: 2012-10-24, Przypisany do: Nr 20(451)