Nowość ta jest poważnym problemem dla przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych. W powiecie lubańskim funkcjonuje ich około piętnastu. Nakłada taki sam obowiązek na producentów wody jak na inspekcje sanitarne, co do prowadzenia stałego monitoringu.
- W myśl nowej ustawy wodociągi muszą sobie wyznaczyć stałe miejsca poboru próbek oraz określić, kiedy i co będą badali – mówi Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny Krystyna Stańczyk. – My ten harmonogram musimy zaopiniować i zaakceptować. Na spotkaniu z producentami wody, które odbyło się niedawno zwróciłam uwagę, że dobrze by było, aby miejsca poboru próbek były inne niż nasze. Uważam, że im więcej będzie miejsc, w których woda jest badana, tym nadzór będzie lepszy.
Problemem jednak nie jest pobieranie próbek, ale samo badanie, które musi być przeprowadzone w laboratoriach posiadających akredytacje. Najbliższe są w Zgorzelcu i Jeleniej Górze. I nawet gdyby chciały – bo badania są odpłatne – nie ma fizycznej możliwości aby podołały taką ilość wody tak wielu zakładom wodociągowym przebadać. Zatem producenci muszą poszukać innego rozwiązania.
- W czasie jednego ze spotkań z właścicielami wodociągów, które odbyło się w starostwie padła propozycja, że może lepiej a przede wszystkim taniej byłoby porozumieć się i jako związek wielu gmin – powiedzmy z byłego naszego województwa – stworzyć jedno laboratorium obsługujące wszystkich, oczywiście po wcześniejszym uzyskaniu przez nie akredytacji – kontynuuje Krystyna Stańczyk. – Czas na złożenie do nas kompleksowego programu wodociągi mają do końca października. Chodzi o to, aby już od nowego roku ruszyć z pełnym monitoringiem jaki narzuca ustawa.
Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? Nakłady, jakie poniosą wodociągi z pewnością zostaną wliczone w koszty produkcji wody. Być może w skali roku jakoś te wydatki uda się „utopić”, szczególnie w dużych przedsiębiorstwach wodociągowych, ale możliwe jest też, że po prostu cena wody wzrośnie.
Nie jest to wymysł powiatu, ani nawet kraju. Są to normy narzucone przez Unię Europejską. Trzeba jednak sobie uświadomić, że działania te mają na celu ochronę naszego zdrowia. Kiedyś rury, którymi płynie woda wykonane były z żelaza, dzisiaj z PCV, co grozi wydzielaniem się wielu szkodliwych – w tym rakotwórczych - substancji. Kiedyś pola nawożone były nawozami naturalnymi, dzisiaj czystą chemią przedostającą się do wód podskórnych a potem do naszych kranów. Postęp w dziedzinie technologii jest ogromny, ale jak widać niekoniecznie bezpieczny. Dlatego też stałe kontrolowanie – choć kosztowne – jest chyba dzisiaj konieczne.
Z dnia: 2007-08-21, Przypisany do: Nr 16(327)