Pobożny mieszczanin
Czas wrócić do genezy nazwy Ogród Oliwny. Jak wspomniałem wcześniej, uważam iż nazwa związana jest z działalnością Martina Zeidlera. Nie był to zwykły mieszczanin, lecz członek wielce zasłużonego dla Lubania rodu. Martin był synem Lorenza, 10-krotnego burmistrza Lubania. Pod rządami Lorenza miasto podniosło się ze zgliszcz wojen husyckich. Niestety w 1487 roku właśnie w jego domu (Rynek 1) wybuchł pożar, który spopielił całe miasto. Burmistrz Lorenz Zeidler zmarł w wieku 101 lat w 1516 roku. Nie wiadomo dokładnie ilu synów miał Lorenz. Wiadomo o jednym, właśnie Martinie, urodzonym w 1454 roku. Martin zajmował się handlem, politykę miejską pozostawił ojcu, a później także synowi - Urbanowi. O jego życiu zachowało się bardzo mało wzmianek. Był ponoć bardzo pobożnym człowiekiem. Podczas rewolty protestanckiej zachował wiarę rzymskokatolicką. Wprowadzał chrześcijańską naukę poprzez osobistą praktykę. Jeszcze w podeszłym wieku, gdy tylko zadźwięczały poranne dzwony, szedł o dwóch kulach na modły do kościoła w klasztorze franciszkańskim. W każdy piątek rozdawał jałmużnę potrzebującym i jak pisał w XVII wieku w kronice rodzinnej, jego potomek, również o imieniu Martin, „był w słowie i czynie pobożny jak Chrystus”. Martin Zeidler był fundatorem kaplicy Góry Oliwnej z ołtarzem Męki Pańskiej (Ölberg Kapele, Kapelle des Oelberges, Capella montis Olivetti) przyległej od południa do kościoła farnego, po którym pozostała do dziś jedynie tzw. Wieża Trynitarska. Przypomnę tylko, iż na Wzgórzu Oliwnym nastąpiło Wniebowstąpienie Pańskie oraz wskrzeszenie Łazarza. Wzgórze symbolizowało więc duchowe połączenie życia i śmierci, a także odrodzenie. 16 listopada 1518 roku kaplicę konfirmował osobiście biskup miśnieński Johann. Zeidler przepisał na ołtarzystę i utrzymanie kaplicy 14 groszy rocznego czynszu i 100 florenów węgierskich kapitału. Miasto otoczyło kaplicę patronatem. W związku z działalnością charytatywną Zeidlera przypuszczam, iż to od niego padł pomysł bezpośredniej pomocy bezdomnym i żebrakom właśnie w rejonie ich zamieszkania. Niezbędne więc było miejsce dla potrzebujących, gdzie nie tylko mogli uzyskać pożywienie, ale i duchową pomoc. Moim zdaniem właśnie taką pomoc uzyskali od Martina Zeidlera oraz lubańskich magdalenek. Podstawową funkcją ogrodu była jednak uprawa warzyw dla klasztoru. Bezpośrednio obok ogrodu na planie miasta z 1857 roku oznaczony jest teren z budynkiem opisanym jako Haym. Drugi tak opisany budynek znajdował się przy ujściu lewobrzeżnej młynówki do Kwisy. Początkowo sądziłem, iż to określenie oznacza po prostu niewielkie przytułki dla bezdomnych. Jednakże przy opisie wielkiej powodzi Kwisy 4 sierpnia 1888 roku Paul Berkel wspomniał, iż powódź objęła grunty państwa Haim i część Ogrodu Oliwnego, a samego Heima powódź odcięła na moście środkowym wraz z 3 krowami. To wskazuje, iż jednak po prostu oznaczono na mapie właściciela tych budynków. W swym dziele pomocy nędzarzom Martin Zeidler miał szczególne poparcie. Otóż jego siostra Regina została w 1506 roku mniszką w klasztorze magdalenek, a później w 1542 roku jego przeoryszą. Piastowała tę funkcję do 1552 roku. Miała bardzo trudny okres przewodzenia zakonowi, gdyż w tym czasie w Lubaniu nasiliły się ataki na klasztor i katolików ze strony kaznodziejów protestanckich. Specjalnie tej sytuacji nie poprawiał fakt, iż syn Martina, Urban był rajcą miejskim, a następnie burmistrzem miasta w 1538, 1541, 1544 i 1547 roku. Za jego więc życia miał miejsce szczyt rozwoju gospodarczego miasta, który został przypieczętowany budową nowego spichlerza oraz ratusza miejskiego.
Podczas epidemii dżumy w 1553 roku Martin Zeidler nie uciekł z miasta jak wielu możnych mieszczan, lecz nadal pomagał żebrakom. Skończyło się to dla niego tragicznie, gdyż również jego dosięgła „czarna śmierć” i zmarł 19 lipca w wieku 99 lat. Stało się to więc rok po śmierci jego siostry, gdy konwentem magdalenek zarządzała przeorysza Urszula Schwabe. Nie chciał być pochowany w zaszczytnym miejscu, przy żadnym z lubańskich kościołów, lecz blisko zamieszkania tych, którym pomagał. Pochowany został w narożu Ogrodu Oliwnego. Przypuszczam, że zapewne nie było to naroże od strony prawego ramienia Kwisy (ob. młynówki prawobrzeżnej), lecz któreś z naroży od strony dzisiejszej ulicy Mostowej (pozostały tam kamienne mury).
Bliżej współczesności
Kwisa wielokrotnie w historii Lubania wylewała swe wody zatapiając położone wzdłuż niej pastwiska i domostwa. Nie oszczędzała przy tym Ogrodu Oliwnego. Tak też się stało podczas wielkiej powodzi 30 lipca 1897 roku. Wówczas został uszkodzony kamienny mur okalający ogród klasztorny, a ogród został przykryty grubą warstwą piaszczystego namułu, który przyniosła rzeka. Długi czas trwało przywracanie go do ponownego użytku przez ówczesnego dzierżawcę – Wilhelma Kindlera. Szczątki tego muru zachowały się częściowo do dzisiaj. Również rok później, kolejna powódż z 3 na 4 sierpnia 1888 objęła swym zasięgiem część Ogrodu Oliwnego, sąsiedni teren państwa Haim, Młyn Górny, zniszczone były także mosty środkowy i graniczny. Ogród był w rękach klasztoru aż do 1932 roku. Wówczas został sprzedany w ręce wspomnianego ogrodnika Kindlera. We wschodniej części ogrodu znajdował się budynek mieszkalny (dawniej Nikolai Vorstadt 4), w którym mieszkał ogrodnik klasztorny (w książce adresowej z 1910 roku Wilhelm Kindler mieszkał samotnie). W 1942 jego właścicielem był Willi Kindler, prawdopodobnie syn Wilhelma. Budynek musiał być bardzo stary, skoro P.Plűschke twierdził jeszcze w 1939 roku, iż o czasach klasztornych przypominają dwa gotyckie otwory okienne i jeden mały witraż okienny w parterze budynku. Trudno jednak uwierzyć, iż na terenie tak często nawiedzanym przez powodzie zachował się budynek aż z okresu średniowiecza. Rycina wskazuje, iż budynek był o konstrukcji przysłupowo-szachulcowej, przyziemie mogło być częściowo murowane. Przypuszczam, iż szkielet drewniany pochodził co najwyżej z XVIII wieku. Natomiast zauważyłem, iż P.Plűschke określeniem „gotyckie” nazywał czasem po prostu stare kamienne budynki np. folwark bazaltowy przy Bocznej z końca XVIII wieku. Zastanawiające jest jednak istnienie w nim witrażu, być może więc w jego murowanej przyziemnej części znajdowała się niewielka kapliczka dla sióstr magdalenek (czyżby kapliczka związana w jakiś sposób z motywem biblijnego Ogrodu Oliwnego?).
(Tomasz Bernacki)
Z dnia: 2014-04-16, Przypisany do: Nr 8(487)