Dzieje lubańskiej poczty cz. 7 - Z HINDENBURGA DO LUBANIA
Przed dziesięciu laty* ukazał się w ZL mój artykuł pt. Cygaro nad Lubaniem. Przedstawiłem wtedy dzieje niemieckiego sterowca "Graf Zeppelin", który 24 czerwca 1930 roku przelatywał nad naszym miastem. Z tego dnia zachowała się nawet pamiątkowa karta pocztowa, z wizerunkiem sterowca majestatycznie płynącego po lubańskim niebie. W artykule pokazałem też niezwykle rzadki list wysłany do Lubania z pokładu tego statku powietrznego, lecącego z Berlina do Moskwy. Niedawno udało mi się zdobyć drugą, jeszcze ciekawszą przesyłkę - kopertę listu wysłanego do Lubania z pokładu sterowca "Hindenburg" 26 marca 1936 roku. List dostarczony został na adres: Lauban, Trudel Wegener, Am Graben 4, a jego nadawcą był Martin Wegener z Bad Nauheim, który zapewne wraz ze sterowcem odbywał dziewiczy rejs przez Śląsk do Królewca. Przesyłki poczty sterowcowej są nieustannie poszukiwane przez filatelistów, a najcenniejsze są właśnie te wysłane z "Hindenburga". Wynika to z ich dużej rzadkości (sterowiec latał zaledwie przez 1 rok). Decydujące znaczenie ma jednak tragiczny los zeppelina. "Hindenburg" (nazwany na cześć Paula von Hindenburga, prezydenta Niemiec w latach 1925-1934) należał do największych statków powietrznych wszechczasów. Zbudowany przez wytwórnię Luftschiffbau Zeppelin GmbH z Friedrichshafen sterowiec zaliczał się do tzw. aerostatów - unosił się w powietrzu dzięki sile wyporu (był wypełniony wodorem, a więc gazem lżejszym od powietrza). Budowa "Hindenburga" trwała w latach 1931-1936. Miał on 245 m długości i 41 m średnicy. Sterowiec napędzano czteroma wysokoprężnymi silnikami Daimler Mercedes Benz o sile 1200 koni mechanicznych każdy. Mógł on rozwinąć maksymalną prędkość 135 kilometrów na godzinę i udźwignąć 60 ton. Pokład wyposażono w 70 kabin pasażerskich, kabiny dla załogi oraz luksusowe pomieszczenia. W jednym z nich znajdował się nawet aluminiowy fortepian. Żeby poprawić aerodynamikę sterowca, pomieszczenia dla pasażerów znajdowały się wewnątrz kadłuba, który miał kształt cygara, a nie w gondoli podwieszonej pod spodem. Sterowiec był napełniony ok. 212 tys. metrów sześciennych wodoru. Początkowo jako gazu nośnego zamierzano użyć helu, jednak ze względu na zakaz jego dostaw do Niemiec nałożony przez USA, zastąpiono go łatwopalnym wodorem. Prędkość tego cygara była o wiele szybsza niż prędkość statku morskiego. Pierwszy, testowy lot "Hindenburga" miał miejsce 4 marca 1936 r. nad Jeziorem Bodeńskim. Pod koniec tego miesiąca sterowiec oznaczony nazistowskimi swastykami brał udział w akcji propagandowej "Deutschlandfahrt", która polegała na rozrzucaniu, m.in. nad Prusami Wschodnimi, ulotek zachęcających do popierania remilitaryzacji Nadrenii. Właśnie podczas tego rejsu wysłano do Lubania opisywany przeze mnie list. W roku 1936 sterowiec odbył jeszcze kilkanaście lotów przez Ocean Atlantycki - do Brazylii i do Stanów Zjednoczonych. Firma Zeppelin planowała rozwój transatlantyckich połączeń i budowę większej liczby zeppelinów, jednak jeden dzień - 3 maja 1937 roku - zmienił diametralnie wszystkie plany. W tym dniu sterowiec, wraz z 97 osobami na pokładzie, wyruszył z Frankfurtu nad Menem w podróż przez Atlantyk. Po 77 godzinach lotu, podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst w stanie New Jersey, "Hindenburg" zapalił się i w ciągu 37 sekund spłonął doszczętnie. Śmierć poniosło 13 pasażerów, 22 członków załogi i jeden członek załogi naziemnej. Eksplozję przeżyły 62 osoby, m.in. kapitan sterowca Max Pruss. Zachowały się nawet oryginalne nagrania ukazujące ostatnie chwile sterowca przed katastrofą i tragedię ludzi wyskakujących z płonącego zeppelina. Katastrofa Hindenburga, choć nie była pierwszą katastrofą tego typu w dziejach, położyła kres wykorzystaniu sterowców do przewozu pasażerów w celach turystycznych.
(Janusz Kulczycki)*Cygaro nad Lubaniem - cz. 1, Ziemia Lubańska nr 4 z 2004 r.
Cygaro nad Lubaniem - cz. 2, Ziemia Lubańska nr 6 z 2004 r.