Opinie, poglądy, komentarze...
Rozpoczął się kolejny rok. Wszystko w zyciu ewoluuje, także my, ludzie. Jacy jesteśmy jako społeczeństwo naszego niezbyt wielkiego miasta? Czy cos w nas się zmienia?
* dr Ryszard Figurski, socjolog
- Zapewne wielu z nas spotkało się w różnych sytuacjach życiowych ze spontanicznymi wypowiedziami mieszkańców Lubania typu: „A my to już tacy jesteśmy”, „To typowe dla nas” i z podobnie brzmiącymi uwagami. Chcąc nie chcąc takie konstatacje zwykle pobudzają do refleksji, co ci nasi krajanie mieli na myśli albo jakimi legitymowali się odczuciami formułując takie odruchowe opinie, a – idąc dalej – prowokują do stawiania pytań w rodzaju: a jacy to my jesteśmy, co jest dla nas typowe, czy może rzeczywiście czymś się wyróżniamy na tle innych? Podejmując taką kwestię nietrudno zauważyć, że w ten sposób dotykamy mniej lub bardziej świadomie interesującej nas kategorii pojęciowej jaką jest „lubańskość”, pojmowaną tak per analogiam jak np. „polskość” czy „europejskość”. Zasadniczy problem jaki pojawia się w takim ujęciu to fakt, czy na obecnym etapie da się wyróżnić taką kategorie analityczną, wszak składa się ona ze szczególnie ulotnych odczuć i treści. Każdy kto choć trochę lat przeżył w społeczności lubańskiej ma na pewno odczucia i spostrzeżenia, często niedookreślone a niekiedy wręcz intuicyjne, i to jest ten materiał do naszych uogólnień. Spróbujmy te różne doświadczenia zebrać i odpowiedzieć sobie, co w nas siedzi i jak się postrzegamy? Czym zatem jest ta lubańskość? Na początek zwróćmy uwagę na trzy charakterystyczne rysy, które najbardziej się ujawniają przy omawianiu podjętego problemu. Choć nie dysponujemy jednoznacznymi pewnikami, ale na pewno ową lubańską duszę konstytuuje pewien rodzaj dumy, ambicji, zadziorności i pewności, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Na tę ceche złożyła się hardość kresowiaków, przebojowość osadników z różnych stron Polski oraz reemigrantów z Francji i Bośni. Całe dziesięciolecia po 1945 roku świadczyły, że niejednokrotnie porywaliśmy się z motyką na słońce. I, co ciekawe, często się udawało! To właśnie lubanianie mieli na tyle rzutkości i energii, by np. brać się za wystawianie sztuk teatralnych i operetek, sięgali po mistrzostwo Polski w siatkówce czy II ligę w piłce nożnej, a w końcu wygenerowali poważną konspirę polityczną w końcu PRL-u. Długo jeszcze można by przytaczać takie przykłady ale najważniejsze jest, że to one właśnie egzemplifikują przywołany rys charakteru grupowego naszej społeczności. W tym miejscu trzeba dodać, że to nasze poczucie tromtadracji i pewnej wyjątkowości bardzo często jest neutralizowane czy raczej temperowane przez różne upokorzenia, które dotykały tutejszą zbiorowość przez lata i tkwią w niej jak zadra. To bywa ta druga dostrzegalna cecha, jeśli tak można powiedzieć, naszej osobowości grupowej. Mamy tu wyraźny przekaz o poniżaniu jaki dopadło naszych przodków w czasie ostatniej wojny i zaraz po niej, kiedy zostali wygnani ze swoich siedlisk na Kresach, tu mieszczą się represje polityczne zwłaszcza okresu stalinowskiego, także tu należy odnotować negatywne skutki transformacji ustrojowej a szczególnie strukturalnego bezrobocia, które nas dopadło i mocno stłamsiło. W zasadzie ten rodzaj upokorzenia mocno ciąży na naszej lokalnej samoświadomości do dzisiaj, skutecznie podcina nam skrzydła, zwłaszcza wtedy kiedy widzimy, że innym wiedzie się lepiej. Efektem tych pokoleniowych doświadczeń jest postawa – i traktujemy ją jako trzecią cechę naszej zbiorowej psyche – że naszą lubańskością bywając gdzieś w świecie jakbyśmy trochę się wstydzili. Choć bardzo afirmujemy takie cechy jak poczucie przynależności do wspólnoty, bycia u siebie, popieranie silnych więzi rodzinnych i sąsiedzkich, kultywowanie podobnych tradycji i wartości, to jednak nimi się nie afiszujemy. Jesteśmy nieufni w stosunku do innych, może trochę zakompleksieni, stąd nasz lokalny etos trochę skrywamy, traktując go jako ściśle prywatną sferę naszego życia.
Może na początek tyle tych uwag wstępnych. Zaprezentowany zarys ma charakter stricte przyczynkarski, stąd dobrze byłoby abyśmy próbowali choć trochę podyskutować na ten temat, jacy to my naprawdę jesteśmy w I połowie XXI wieku.
Z dnia: 2015-02-19, Przypisany do: Nr 3(506)