Opinie, poglądy, komentarze...
„Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze, a bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację”, twierdził Michaił Bułhakow. I miał rację. Pisarze pozwalają nam uciekać od nudnych, deszczowych dni, od ciężkich, trudnych doświadczeń, czasem od choroby i smutku, od wszelkich problemów w światy pełne piękna, w inną rzeczywistość, która pomaga zapomnieć i spojrzeć na życie przyjaźniej. 3 marca wszyscy pisarze świata obchodzą swoje święto, które zostało ustanowione w 1984 roku przez PEN Club czyli międzynarodowe stowarzyszenie pisarzy założone w 1921 w Londynie. Jest to dobra okazja aby porozmawiać o pisarstwie.
* Kazimierz Kiljan, pisarz
- Dzień pisarza, nie jest w naszym kraju czymś szczególnie popularnym. Nie wdając się jednak w rozważania czy to dobrze, czy źle, pozwolę sobie na kilka osobistych refleksji na ten temat. Dzisiejszy status osoby parającej się tym zawodem - niektórzy nadal twierdzą, że posłannictwem - nie jest szczególnie wysoki. W dużej mierze zależy to od ogólnej kondycji na rynku książki, który boryka się z wieloma problemami. Pierwszy z nich to dramatycznie niski poziom czytelnictwa. Jak wynika ze statystyk, sześćdziesiąt procent Polaków w roku ubiegłym nie przeczytało ani jednej książki. Powodów tego stanu rzeczy i winowajców jest wielu, ale… dajmy temu spokój bo to zupełnie inny temat. Pisarze w naszym kraju nie mają lekkiego chleba. Tylko nielicznym udaje się utrzymywać z wykonywania tego zawodu i żyć w miarę godnie. To elita. Są wśród nich ludzie utalentowani, wybitni, ale w dużej mierze zwykli szczęściarze, którzy wykorzystując swoje koneksje potrafią przebić się na tym, niezwykle trudnym rynku czytelniczym. Nie wystarczy bowiem napisać książkę, nawet dobrą, trzeba ją jeszcze wydać i sprzedać. Przeciętny czas oczekiwania na decyzję o wydaniu książki to dwanaście miesięcy, później trzy lata na jej druk, następnie dystrybucja za pośrednictwem hurtowni i księgarni, które – jeśli ktoś nie ma wyrobionego nazwiska – najczęściej nie są zainteresowane przyjęciem do sprzedaży. Jeśli nawet autorowi uda się przejść tę drogę przez mękę, pozostaje długie czekanie na wyniki sprzedaży. Na dutki, jak mawiają górale, które pozwalają żyć. Owych dudków jest jednak niewiele, bowiem cena sprzedaży książki o niczym nie świadczy. Autor otrzymuje zwykle 2 do 3 zł za sprzedany egzemplarz. Nieźle, prawda? Przepraszam za ironię. Cała reszta trafia w ręce pośredników. Co w takiej sytuacji robić, jeśli już dopadła człowieka pasja pisania?
Swego rodzaju kołem ratunkowym są wydawnictwa, które oferują szybką i profesjonalną pomoc w wydaniu książki. Najnormalniejsza w świecie usługa handlowa, za którą musi zapłacić autor. To jest jakieś wyjście, tyle, że bardzo kosztowne. Między innymi dlatego my, mało znani w kraju autorzy zabiegamy o sponsorów, o dotacje, o wsparcie, sami też wykładając sporą gotówkę. Uczestniczymy w wielu spotkaniach autorskich, aby zainteresować czytelników naszą twórczością, a przy okazji sprzedać książkę bez udziału pośredników. Żenujące? Nie do końca. Spotkania te bywają zwykle bardzo miłe. Mamy okazję do podzielenia się z czytelnikami swoimi doświadczeniami, wysłuchania ich uwag i refleksji, przybliżenia kulisów warsztatu twórczego. A też najczęściej dają energię na przyszłość, bo człowiek dzięki nim czuje, że to co robi, ma sens. Jeśli chodzi o mnie to… bardzo lubię pisać prozę. Pragnę opowiadać swoim czytelnikom kolejne historie, uwodzić ich nastrojem opisywanych sytuacji, zdarzeń, nakreślać sylwetki bohaterów, jakże często podobnych do nich samych. Uwielbiam pisać o najpiękniejszych w życiu człowieka uczuciach, o przyjaźni i miłości. Wszystko po to, aby oderwać ich od szarej codzienności. Czaruję ich czasem sytuacjami ocierającymi się o świat duchowy, metafizyczny ale także scenami lirycznymi. Robię to „ku pokrzepieniu serc”, po to też aby podsycić namiętność, dać nadzieję, pokazać, że świat może być piękniejszy. Nie zrażam się przytoczonymi wyżej trudnościami i na przekór wszystkiemu robię swoje. A pieniądze…? Czy one są tak naprawdę najważniejsze? Zróbmy czasem coś dla ducha, dla lepszego samopoczucia. Zanurzmy się bez reszty w opowiadane przez nas pisarzy historie. Ja, kiedy sam nie piszę, też tak robię. Na koniec chciałbym bardzo serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy spotykając się ze mną na co dzień, przypadkowo, gdzieś na ulicy, przekazują mi tak wiele ciepłych słów uznania. Odpowiadając też na pytania informuję, że moja kolejna szósta już powieść, ukaże się na przełomie wiosny i lata.
Z dnia: 2015-03-12, Przypisany do: Nr 5(508)