W końcu przyszedł rok 1990. Czegoś zaczęło brakować. Nie rozumiałem zmiany systemu i tego całego demokratycznego przeobrażenia. Nie pytałem jednak, dlaczego ulice stały się puste i dlaczego tylko gdzie niegdzie powiewała biało-czerwona flaga. Jednak do tych dziecięcych wspomnień powracam z ochotą, bo tak naprawdę był to czas pełen beztroski i całej palety barw (deficytowych zresztą w tamtym okresie historii). Dziś nie świętujemy już tak wesoło i radośnie, a każde wspomnienie o 1. Maja jako Święcie Pracy zdaje się być zakazane, bo „gloryfikuje” dawny totalitarny system. Jednak patrząc na to z innej perspektywy my – trzydziestokilkulatkowie - mieliśmy szczęście, że doświadczyliśmy tej wspólnoty, radości (czasami na pewno wymuszonej) i barwnych pierwszomajowych pochodów. Pokazały one, że nawet w trudnych czasach (sprzedaż na kartki i praktyczny brak wszystkiego w sklepach – nawet czekolady) ludzie umieli znaleźć sposób na to, by w efekcie z patosu socjalistycznego pochodu w efekcie uczynić radosną i pełną nadziei imprezę.
Po tamtym okresie pozostały tylko zdjęcia, których całą kolekcję udało mi się zebrać dzięki małżonce jednego z „etatowych” fotografików olszyńskich tamtego okresu.
Dziś świętuje się już jednak inaczej. Przycichł gwar ulicy tamtych lat. Nikt nie głosi już ideowych manifestów, ani nie wyrusza ze sztandarami (przynajmniej nie w naszym regionie). Jednak wciąż z dumą wywieszam naszą polską, narodową biało-czerwoną flagę. Z pasją przyglądam się jak powiewa, walcząc z wiatrem, smagającym ją nieustannie. Jest w tym coś niezwykłego nie tylko dlatego, że w pamięci wciąż pozostają te „magiczne”, kolorowe pochody, ale przede wszystkim dlatego, że być Polakiem i eksponować narodowe barwy to coś, czego nie można się wstydzić i wciąż może być po prostu „trendy”. Brakuje jedynie tego entuzjazmu, podniosłości i poczucia wspólnoty, tego „bycia razem”.
(Artur D. Grabowski)
Z dnia: 2015-04-29, Przypisany do: Nr 8(511)