Wracając na korytarz do oglądania brulionów, jeśli nasze stadko oglądałoby nie ozdobny pamiętnik a zwykły zeszyt ze starannie pozaginanymi kartkami, trzeba by nam było spojrzeć dokładniej, jak te kartki są zaginane. Jeśli każda z nich byłaby złożona wzdłuż na połówkę i opatrzona tytułem, mielibyśmy do czynienia z wróżbą. Każda kartka zeszytu zawierała około trzydziestu propozycji odpowiedzi na zasadnicze pytania o przyszłość delikwentów, którym się wróżyło, takich jak imię i nazwisko przyszłej miłości życia, data i miejsce spotkania i pierwszego pocałunku, adres zamieszkania, wykonywane przez obydwoje zawody. Do dobrego zwyczaju należało napisać większą lub mniejszą część odpowiedzi w sposób dowcipny, wprawiający „wróżonych” w zakłopotanie lub wpuszczający ich w gęste maliny. Do złego zwyczaju należało podpowiadanie: „wybierz 7 to wyjdzie ci Ewa” lub „nie wybieraj 8, bo wyjdzie ci Pośladkiewicz”. Wróżb oczywiście dokonywano stadnie i w towarzystwie nieodłącznych śmichów-chichów i aplauzów.
Gdyby jednak nasze stadko w skupieniu oglądałoby zeszyt z kartkami były poskładanymi w „kopertki” lub wręcz z przyklejonymi kopertkami i zapisanym imieniem i nazwiskiem – byłyby to „złote myśli”. Myliłby się ten, kto spodziewałby się tu inspirujących cytatów i aforyzmów. Te złote zeszyty były rodzajem ankiety towarzyskiej, zawierały wpisy osób, które odpowiadały szczerze na pytania zadane na pierwszej stronie brulionu. Pytań było wiele, krążyły wokół rzeczy „ulubionych”, ale wiadomo, że najważniejsze z nich to inicjały sympatii i preferowany „typ” oraz pytania psychologiczne „co sądzisz o sobie” i „co sądzisz o mnie”. Oczywiście zapisane w pełnym sekrecie odpowiedzi nie krążyły potem po całej szkole i oczywiście wcale nie były wykorzystywane jako pierwszy zwiad w różnych romantycznych przedsięwzięciach.
Wszystko to przyszło mi na myśl, gdy znów ktoś marudził, że technologia nas niszczy i zmienia. W jakimś stopniu pewnie tak. Tylko że zajrzenie w przeszłość, nawet tak nieodległą, pokazuje, że my mamy wciąż te same potrzeby. Wciąż kochamy zbierać, podglądać, pokazywać, flirtować opłotkami i publicznie sobie wróżyć z fusów. Nasze zeszyty są wciąż pełne wpisów, pamiątek, złotych myśli, ulubionych kolorów. Tylko że teraz te zeszyty są wirtualne.
(Anna Łagowska)
Z dnia: 2015-06-11, Przypisany do: Nr 11(514)